"Słudzy ciemności", reż. Jeffrey Obrow, rok prod. 1991, okładka VHS - http://thepolishvhs.pl/sludzy-mroku-1991/

„Słudzy ciemności”. Nudne i przewidywalne

Dean Koontz – jeden z najsłynniejszych autorów powieści grozy na świecie – nie miał do ekranizacji swojej prozy takiego szczęścia jak Stephen King. „Odwieczny wróg”, „Szepty”, „Kryjówka diabła” i „Obserwatorzy” to w najlepszym razie przeciętne filmy, które nie wywołują ani dreszczu przerażenia, ani co gorsza emocji. I niestety podobnie jest z „Sługami ciemności”, ekranizacji książki Koontza z 1984 r.
„Słudzy ciemności” to telewizyjna adaptacja z 1991 r. Wyreżyserował ją Jeffrey Obrow, który zasłynął filmami „Sypialnie ociekające krwią” i „The Kindred”. Całkowicie płaska, kiepsko zagrana i przewidywalna popełnia wszystkie grzechy taniego kina grozy, a w tym ten najcięższy: jest przeraźliwie nudna.

„Słudzy ciemności”, reż. Jeffrey Obrow, https://www.tvspielfilm.de/

„Słudzy ciemności” to historia samotnej matki Christine Scavello i jej 7-letniego syna Joey’go. Pewnego dnia, na mrocznym podziemnym parkingu zaczepia ich ekscentryczna kobieta (jedyna wyrazista postać w tym filmie, świetnie zagrana przez znaną m.in. z „Miasteczka Twin Peaks” Grace Zabriskie), która bredzi coś o szatanie i tym, że Joey musi umrzeć. Christine początkowo ignoruje incydent, szybko jednak okazuje się, że nie było to jedynie bredzenie wariatki. Kobieta była bowiem szefową religijnej sekty, która nie cofnie się przed niczym by zabić chłopca, a skupieni wokół niej fanatycy czekają na jej sygnał przyczajeni nawet na najwyższych szczeblach władzy. Tylko owdowiały prywatny detektyw może pomóc Christine pokonać tytułowe sługi ciemności.

Gdyby nie poczucie obowiązku pewnie nie dałabym rady obejrzeć filmu Obrowa do końca. Jest tak sztampowy, że na kolejne „zwroty akcji” (zazwyczaj ktoś godny zaufania okazuje się raptem sługą ciemności) wywołują co najwyżej wzruszenie ramion. Trudno znaleźć jakikolwiek jasny punkt tej produkcji, ale gdybym już miała go wskazać to byłaby to rola Belindy Bauer – jednej z najbardziej niedocenionych aktorek kina grozy. Fani kina klasy B mogą kojarzyć ją m.in. z „Robo Copa 2” czy „Necronomiconu”. Od lat nie gra w filmach i poświęciła się karierze psycholożki. „Słudzy ciemności” to jedna z nielicznych w sumie okazji by zobaczyć ją w jednej z głównych ról. Jako prywatny detektyw, który spieszy jej bohaterce z pomocą wystąpił tu młody Bruce Greenwood.