
HAWK THE SLAYER, 1980. ©ITC
„Mściwy jastrząb”. Bardzo nudne epickie fantasy
Kiedy byłam mała, „Mściwy jastrząb” („Hawk the Slayer”) wydawał mi się bardziej ekscytujący. Dziś, oglądając film Terry’ego Marcela musiałam zmienić zdanie.
Na początku lat 80. Brytyjczycy postanowili, że nie pozwolą Amerykanom zdominować rynku epickiego fantasy i wypuścili na rynek kilka swoich tytułów. Czasami z lepszym („Excalibur”), czasami z gorszym skutkiem – nieszczęsny „Mściwy jastrząb”.

Nie można zarzucić filmowi Marcela, że wolno się rozkręca. Już właściwie w pierwszej minucie podły i brzydki Voltan zabija własnego ojca. Zanim staruszek umrze, odda swój magiczny miecz reagujący na słowa drugiemu synowi, Hawkowi, który ma już kolejny powód, żeby nie przepadać za własnym bratem (wcześniej pokłócili się o dziewczynę). Ślubuje, że zabije Voltana, który zaczyna terroryzować okolicę, porywa zakonnicę i zachowuje się jak typowy czarny charakter, który źle skończy.

Hawk oprócz ratowania uciśnionych i kontemplowania kiepsko nakręconych retrospekcji ma i tak pełne ręce roboty: musi przecież skompletować drużynę dzielnych i oryginalnych kompanów. Wśród nich najciekawszy jest chyba elf Crow, ale i on nie jest w stanie wykrzesać ze scenariusza odrobiony filmowej magii.
W roli Voltana wystąpił 61-letni w 1980 roku Jack Palance, etatowy odtwórca ról złoczyńców, okrutników i wszelkiej maści czarnych charakterów. Palance, najbardziej znany członek obsady „Mściwego jastrzębia” wydaje się też bawić na planie najlepiej i czuje konwencję. Ma poza tym niemałe doświadczenie w graniu kanalii. Grający jego młodszego i szlachetniejszego brata John Terry niewiele robi oprócz rzucania sardonicznych spojrzeń.

Terry jednak, w przeciwieństwie do Jacka nie pograł sobie zbyt wiele przed „Mściwym…”. Rola Hawka była piątą w jego karierze. Potem pojawił się np. w „Full Metal Jacket”, „Myszach i ludziach” i „W obliczu śmierci”, w którym zagrał Felixa Leitera, agenta CIA, który od czasu do czasu wspomaga Bonda.
„Mściwemu jastrzębiowi” daleko do „Krulla”, jeszcze dalej do „Excalibura”, o „Gwiezdnych wojnach” nie wspominając. Cieszmy się, że nie powstał planowany przez Marcela sequel, który zapowiadany był już na 1981 rok.
W 2015 roku Marcel ogłosił, że robi film „Hawk the Hunter”. Budżet próbował skleić do kupy przy pomocy crowdfundingu. Nie udało się jednak zebrać potrzebnych do rozpoczęcia produkcji pieniędzy.

Ale Marcela chyba trudno jest zniechęcić. Był na tyle zadowolony z „Mściwego jastrzębia”, że idąc za ciosem zrobił jeszcze dwa inne filmy fantasy: „Prisoners of the Lost Universe” i „Jane and the Lost City”. Grzebał też trochę przy serialu „Nowe przygody Robin Hooda”, co jasno pokazuje w jak mrocznym miejscu był jako reżyser. Tak zdeterminowany człowiek może nas jeszcze zaskoczyć sequelem „Hawka”.
Film znajdziecie na Amazon Prime.