Ludzie pracy, 1990, fot. MGM

„Ludzie pracy”. Bracia Estevez w roli śmieciarzy

„Ludzie pracy” to drugi film w reżyserskim dorobku Emilio Esteveza. Napisał scenariusz, obsadził siebie, swojego problematycznego brata, Charlie’ego Sheena i zrobił sympatyczną czarną komedię o dwóch wyluzowanych śmieciarzach, którzy znajdują ciało. Nie jest im to na rękę – śmieciarzami Carl i James są tylko tymczasowo, docelowo pragną stać się właścicielami sklepu dla surferów. Pod batutą weterana z Wietnamu (Keith David) postanawiają pozbyć się ciała. Ale to nie będzie takie proste…

Ludzie pracy, 1990, fot. MGM

„Ludzie pracy” to średnia komedia, ale film Esteveza zasługuje na uwagę z innych powodów. Przede wszystkim, niesie ze sobą niesamowity luz. Estevez i Sheen rozumieją się bez słów. W końcu są braćmi, więc więź między nimi nie powinna nikogo dziwić. Ale ta chemia pomiędzy ich bohaterami to jeden z najmocniejszych punktów filmu. Snują się w swoich uniformach śmieciarzy pracując na pół gwizdka, żyją z dnia na dzień i mają ten cudowny styl klaskania, którym po obejrzeniu filmu trudno się nie zarazić.

Ludzie pracy, 1990, fot. MGM

Początkowo „Ludzie pracy” mieli tytuł „Czyste intencje”. Estevez napisał scenariusz komedii jeszcze w połowie lat 80. W roli Carla widział jednego z członków The Brat Pack, grupy młodych, obiecujących aktorów z lat 80., do której sam należał. Scenariusz jednak przeleżał kilka lat, ostatecznie Estevez zaproponował rolę bratu, z którym dwa lata wcześniej grał już w pierwszej części „Młodych strzelb”, a wcześniej – w pierwszym wyreżyserowanym przez siebie filmie, czyli „Krucjacie Wisdoma”, współczesnej wersji „Bonnie i Clyde”.

„Ludzie pracy” mieli dość skromny budżet, film zarobił jednak sporo, bo 16 milionów dolarów. Nie wspominając o tym, że dziś, 27 lat po premierze jest już filmem kultowym. Oprócz Sheena, Esteveza i Davida, występuje w nim też m.in. śliczna Leslie Hope, czyli Teri Bauer z „24 godzin”. Po „Ludziach pracy” bracia wystąpili jeszcze razem w parodii filmów sensacyjnych „Strzelając śmiechem” i komedii „Tylko dla dorosłych”. Szkoda, bo widać, że świetnie się razem bawią na planie. A widzowie razem z nimi.