„Gatunek”. Natasha Henstridge debiutuje

Lubię Natashę Henstridge. Trudno w latach 90. o aktorkę, która miałaby na koncie tyle filmów klasy B, co ona. Henstridge, posągowa blondynka z Kanady, miała 21 lat, gdy wcieliła się w piękną kosmitkę Sil w filmie „Gatunek”. Po tym mocnym debiucie, wystąpiła m.in. u Alberta Pyuna, bożka kina kultowego, w „Adrenalinie”, u boku Christophera Lamberta. W 1996 roku uciekała przed mafią wraz z Jean’Claude’em Van Damme’em w „Maksimum ryzyka”, potem była nietypowa dla jej repertuaru komedia „Jak ugryźć 10 milionów” no i rzecz jasna – druga część „Gatunku”, filmu, który przyniósł jej sławę. Henstridge zagrała też w u Johna Carpentera w jego nieudanych „Duchach Marsa” i kilkunastu produkcjach telewizyjnych, wciąż gra i nie wzdryga się przed kinem klasy B, czy nawet C, czego dowodem jest mierny horror „The Black Room”.

fot. MGM

Zanim jednak Henstridge wypracowała sobie pozycję solidnej aktorki, jak już pisałam, wcieliła się w Sil. Sil to hybryda, piękna kobieta, stworzona dzięki połączeniu DNA ludzkiego, z DNA istot pozaziemskich. Kiedy ucieka z laboratorium, jej tropem rusza grupa pościgowa. Ale Sil nie da się schwytać. Ukryje się w Los Angeles i zrobi wszystko, aby jej gatunek przetrwał. W oko wpada jej od razu szef ścigających ją naukowców, którego wybierze sobie na ojca swojego potomstwa.
„Gatunek” to naprawdę przyzwoite kino sci-fi. Scenariusz, jeszcze w 1987 roku, pod wpływem „Obcych” Ridleya Scotta i „Predatora” napisał Dennis Feldman. Na realizację pomysłu przyszło mu jednak poczekać niemal dekadę. Pierwsze wersje scenariusza nie zrobiły wrażenia na żadnej wytwórni, przez kolejne lata Feldman szlifował więc scenariusz, mimo że żadne studio nie było nim zainteresowane. Przełom nastąpił, gdy scenariusz trafił w ręce szefów MGM.

fot. MGM

W końcu, w 1995 roku, film powstał. Na stołku reżyserskim siedział Roger Donaldson („Koktajl”, „Bez wyjścia”), a postać Sil w wersji kosmicznej zaprojektował sam H.R. Giger, twórca m.in. obcego Ridleya Scotta, szwajcarski malarz i artysta zmarły w 2014 roku. Giger nie był zadowolony ze scenariusza. Widział zbyt duże podobieństwo pomiędzy dziełem Donaldsona a filmem Ridleya Scotta. Ostatecznie udało mi się przepchnąć zmiany, ale krytycy i tak nie piali z zachwytu. Mimo to, film był gigantycznym sukcesem kasowym – przy budżecie 35 milionów dolarów przyniósł wytwórni MGM ponad 117 milionów dolarów.

fot MGM

Tutaj nie bez znaczenia była pewnie gwiazdorska obsada filmu. Debiutująca Henstridge nie mogła ściągnąć do kin aż tylu widzów, mimo, że na plakacie wyglądała niezwykle atrakcyjnie. To  zasługa reszty obsady – m.in. Bena Kingsleya, Michaela Madsena, Foresta Whitakera i Alfreda Moliny.


Sukces kasowy filmu i trzy nominacje do Saturnów sprawiły, że producenci szybko zaczęli myśleć o sequelu. Powstał już trzy lata później, w 1998 roku, z Natashą Henstridge tym razem wcielającą się w córkę Sil, Eve. Recenzje były jednak druzgocące, co i tak nie powstrzymało nikogo przed zrealizowaniem dwóch kolejnych części, które jednak nie trafiły do kin. Henstridge pożegnała się z Sil w 1998 roku i bardzo dobrze zrobiła – dwie kolejne (bardzo kiepskie) części „Gatunku” mogły ją pociągnąć na dno. W części trzeciej pojawia się w krótkiej scenie otwierającej film.