„Powrót nienazwanego”. Lepsze niż oryginał

Blisko 200 filmów powstało w oparciu o prozę H.P.Lovecrafta, ekscentrycznego ojca literackiej grozy, mistrza Stephena Kinga i adepta Edgara Allana Poe. Twórczość Lovecrafta szczególnie popularna była w latach 80. i 90., kiedy to twórcy horrorów wykorzystywali wymyślone przez niego wątki, często odświeżając je i przerabiając na modłę kina gatunkowego.

Tak było na przykład w przypadku „Reanimatora”, czy jego drugiej części, „Narzeczonej Reanimatora”. Tak też było w przypadku „Zza światów”, „Necronomiconu” i „Klątwy”. I na to postawili również twórcy dwóch części „Nienazwanego”, z których ta druga, czyli „Powrót nienazwanego” z 1992 roku, jest zdecydowanie lepsza.

THE UNNAMABLE II: THE STATEMENT OF RANDOLPH CARTER, (aka H.P. LOVECRAFT’S THE UNNAMABLE RETURNS), Julie Strain, 1993. ©Prism Pictures

Obie części wyreżyserował i napisał Jean-Paul Ouellette, który jako reżyser na koncie ma jedynie pięć filmów, łącznie z dwoma częściami „Nienazwanego”. Na stołku reżyserskim zasiada sporadycznie, czasami pisze scenariusze, albo zajmuje się produkcją, „Nienazwane” 1 i 2 to jednak w jego dorobku najważniejsze dzieła. I trzeba przyznać, że całkiem udane.

THE UNNAMABLE II: THE STATEMENT OF RANDOLPH CARTER, (aka H.P. LOVECRAFT’S THE UNNAMABLE RETURNS), Julie Strain, 1993. ©Prism Pictures

Pierwsza część powstała na podstawie opowiadania Lovecrafta o tym samym tytule. Pewien student ku uciesze kolegów opowiada im historię Joshuy Winthropa,  mężczyzny zamordowanego 200 lat wcześniej na strychu własnego domu przez paskudnego demona. Studenci postanawiają sprawdzić, ile w tej historii jest prawdy. Jedna noc w nawiedzonym domu udowodni im, że sporo.

Okropna istota z innego wymiaru i córka zamordowanego Winthropa, Alyda w jednym, zamieni ich życie w piekło. W części drugiej, która rozgrywa się tuż po wydarzeniach z oryginału, Alyda oddziela się od paskudnej istoty, która ją opętała. Teraz, jako młoda i piękna dziewczyna próbuje zbiec przed potworem, który więził ją latami i zmuszał do potworności. Wszystko to wiedzie do smutnego, ponurego finału.

THE UNNAMABLE II: THE STATEMENT OF RANDOLPH CARTER, (aka H.P. LOVECRAFT’S THE UNNAMABLE RETURNS), Maria Ford, 1993. ©Prism Pictures

Filmowi „Powrót nienazwanego” znacznie bliżej klimatem do opowiadań Lovecrafta niż części pierwszej. „Jedynka” była bardziej slasherem, „dwójka” to z kolej melancholijna opowieść o przeznaczeniu i nieuchronności śmierci. Okropna kreatura, która siała przerażenie w „Nienazwanym”, w „Powrocie…” okazuje się piękną i smutną dziewczyną osamotnioną przez wieki i na zawsze związaną z potwornym demonem.

Dziewczynę gra Maria Ford, która tworzy w „Powrocie nienazwanego” jedną z lepszych kreacji w swojej karierze. Gwiazda odkryta przez Rogera Cormana, błyszczała w jego filmach zwykle półnaga, z bronią w ręku, tymczasem – tutaj pokazuje, że stać ją na znacznie więcej. Choć przez większą część filmu pokazuje się nago, okryta jedynie długimi włosami, jej bohaterka ma w sobie wrażliwość i delikatność, której nie miały poprzednie grane przez Ford postaci.

THE UNNAMABLE II: THE STATEMENT OF RANDOLPH CARTER, (aka H.P. LOVECRAFT’S THE UNNAMABLE RETURNS)1993. ©Prism Pictures

W drugie oblicze pięknej Alydy wciela się…Julie Strain, królowa kina klasy B, mierząca 185 cm amazonka, która pod warstwą grubej charakteryzacji, w kostiumie i masce, nie przypomina siebie, rozchwytywanej modelki magazynu „Penthouse”. Ford i Strain w pierwszej połowie lat 90. niejako wyrywały sobie koronę królowej taniego kina, a tutaj występują razem i w dodatku – grając poniekąd tę samą bohaterkę.

W rolach drugoplanowych występują tu m.in. John Rhys-Davies oraz David Warner, a jako Randolph Carter powrócił tu Mark Kinsey Stephenson, który oprócz „Nienazwanego” 1 i 2 niewiele ma na koncie jako aktor, choć tutaj radzi sobie naprawdę nieźle.

Pierwsza część nakręcona została w trzy tygodnie, druga – w pięć. Jest lepiej zagrana, lepiej zarobiona i bliższa wyobraźni Lovecrafta. Czego więcej chcieć?