„Equalizer 2000”. Zamiast dialogów – salwy z karabinów. Alleluja

Minęło sto lat od wybuchu nuklearnego, który zrobił z naszej planety wyschnięte pustkowie terroryzowane przez bandy uzbrojonych po zęby obwiesiów. Jedna z nich grasuje po Alasce, a dowodzi nią obdarzony kamienną twarzą Richarda Nortona Slade. Zdradzony przez swoich kumpli trafia do niewoli, a potem sprzymierza się z wciśniętą w skąpy, skórzany kombinezon wojowniczką. W wiosce rebeliantów buntujących się przeciwko jego dawnej ekipie Slade postanawia stanąć po stronie ofiar reżimu, a na dowód sympatii buduje futurystyczną broń z licznymi lufami, która może odmienić oblicze konfliktu.

fot. kadr z filmu

„Equalizer 2000” z 1987 r. to jedna z licznych powstałych w latach 80. produkcji naśladujących, albo – próbujących naśladować – „Mad Maxa” (w szczególności „Wojownika szos”). Producentem filmu był Roger Corman, który podobnych dzieł wyprodukował wówczas na pęczki. A na stołku reżyserskim posadził jednego ze swych ulubieńców, króla kina klasy B – Filipińczyka Cirio H. Santiago. To on dał światu m.in. „Anielską pięść” z Cat Sassoon, „Nagą zemstę”, „Wojowników z wydm” i „Silk” z niezrównaną Cec Verrell.

fot. kadr z filmu

Santiago sporo nakręcił postapokaliptycznego kina akcji. I próżno szukać w jego filmach oryginalności. „Equalizer 2000” nie jest wcale wyjątkiem od tej reguły. Dialogów jest tu na lekarstwo i to nawet lepiej, bo kiedy już bohaterowie otwierają usta, to widz od razu marzy, aby je zamknęli. Przez większą część 90-minutowego seansu zamiast słów słychać salwy z broni i warczenie silników – bo nie brakuje też obowiązkowych scen pościgów w obłokach kurzu. Główni bohaterowie nie wzbudzają właściwie żadnych emocji i mogliby być równie dobrze wycięci z kartonu.

fot. kadr z filmu

Zarówno Slade jak i wojowniczka Karen są całkowicie bezbarwni, a ich krucjata obejdzie chyba tylko 12-letnich chłopców. I to takich, którzy nigdy nie słyszeli o internecie.

fot. kadr z filmu

„Equalizer 2000” może zainteresować fanów Roberta Patricka („Terminator 2: Dzień sądu”, „Z Archiwum X”), który debiutuje tu na ekranie w roli jednego z obwiesiów, który dostaje wycisk od Karen. Tą z kolei gra piękna Corinne Wahl, modelka i maskotka magazynu „Penthouse”, której kariera zakończyła się jeszcze na początku lat 90. Oglądać można ją było jeszcze w filmach „Amazonki na księżycu” i „Spring Break”. Napinającego mięśnie na plakacie Slade’a zagrał Richard Norton, Australijczyk z rolami w „Mścicielu z Hongkongu”, „Krwi bohaterów” i „Myśliwych z przyszłości” na koncie. Norton sporo grał też u boku Cynthii Rothrock na początku lat 90., a niedawno można było go zobaczyć w „Mad Maxie: Na drodze gniewu”.