„Krwawy klejnot”. Poszukiwacze zaginionego rubinu
Choć „Krwawy klejnot” to ewidentna (i bardzo tania) kopia „Poszukiwaczy zaginionej arki” czy „Kopalni króla Solomona”, film Dwighta H. Little’a („Wybraniec śmierci”, „Uwolnić orkę 2” i niezliczona ilość popularnych seriali telewizyjnych ze „Skazanym na śmierć” na czele) oglądało się niezwykle przyjemnie. Pewnie dlatego, że ta produkcja z 1988 r. ma masę siermiężnego uroku, kilka zabawnych scen i bezpretensjonalny sznyt zapewniony przez bollywoodzką gwiazdę -Rajinikantha (naprawdę: Shivaji Rao Gaikwad), który na koncie ma ponad 200 występów filmowych i serialowych, a w Indiach – status gwiazdy i jednego z najlepiej opłacanych aktorów.
„Krwawy klejnot” swoją premierę miał w 1988 r. To produkcja amerykańsko-hinduska. Scenariusz filmu napisał za to Grek – słynny Nico Mastorakis, który wyreżyserował w latach 80. m.in. genialny „Wicher” z Meg Foster oraz „Koszmar w południe” z Wingsem Hauserem. Film powstawał głównie w Indiach, z udziałem tamtejszych aktorów i członków ekipy.
A opowiada historię wielokrotnie przerabianą już w kinie przygodowym. Oto świeżo upieczeni amerykańscy małżonkowie – Stephanie i Sandy McVey – jadą do Indii w podróż poślubną. W czasie jazdy pociągiem poznają śliskiego typa, Paula Lorre. Tak się składa, że Lorre ukradł właśnie wielki rubin – tytułowy „krwawy klejnot” – i obawiając się pościgu oraz kontroli na kolejnej stacji podrzuca go do torby Stephanie. To sprawia, że para zostaje wciągnięta w przygodową intrygę. Na szczęście Sandy był niegdyś policjantem, dlatego poradzi sobie nie tylko z porwaniem Stephanie i głównym zbirem (charyzmatyczny Christopher Neame) ale też miejscowym taksówkarzem, z którym zawrze niepewny sojusz naznaczony wzajemnymi podejrzeniami i co tu dużo kryć – kompletnym brakiem zaufania. Cwaniaka gra właśnie Rajinikanth, który wprowadza do filmu wiele niewymuszonego wdzięku.
„Krwawy klejnot” właśnie dzięki tym przebłyskom humoru (np. w scenie, w której panowie rozwiązują swój kolejny konflikt ostrą bójką w hotelu) nabiera nieco polotu. Nie jest to oczywiście najlepszy przygodowy film w dziejach ludzkości, ale zapewnia sporo radochy, a przy tym – trzyma poziom realizacyjnie. Oprócz Rajinikantha, który popularny jest jednak głównie w Azji, gdzie cieszy się niemal boskim uwielbieniem, w filmie zagrali wspomniany już Neame („Licencja na zabijanie”, „Pogromcy duchów II”), Anna Nicholas (znana głównie dzięki roli w serialu „Detektyw Remington Steele”) oraz jako krewki i na wskroś amerykański Sandy – Brett Stimely. Ten ostatni zadziwiająco często – także dzięki swoim warunkom fizycznym – wciela się w prezydenta Johna F. Kennedy’ego. Był nim m.in. w filmach „Watchmen” i „Transformers 3”.