Piraci mrocznych wód, fot. Warner Bros. Television Distribution

„Piraci Mrocznych Wód”. Dlaczego Hollywood powinno się za nich zabrać?

Ren nigdy nie znalazł 13 Klejnotów Władzy. „Piraci Mrocznych Wód” zostali zdjęci z anteny, kiedy miał w kieszeni jedynie osiem z nich. Biorąc pod uwagę to, jak dobrze szło  przez 21 odcinków całej serii, możemy śmiało założyć, że w końcu mu się udało. Zawsze bardzo mnie bolało, że nie mogłam tego zobaczyć na własne oczy. „Piraci Mrocznych Wód” to była moja ulubiona bajka w dzieciństwie i jestem prawie pewna, że byłam jedynym dzieckiem, które pożyczało zjechaną kasetę VHS z szamotulskiej wypożyczalni kilka razy w tygodniu.

„Piraci mrocznych wód” działają na wyobraźnię

„Piraci Mrocznych Wód” po raz pierwszy pojawili się w 1991 roku, na antenie stacji FOX Kids. Za produkcję animacji odpowiadało bardzo popularne na początku lat 90. studio Hanna-Barbera. W Polsce można było „Piratów…” oglądać na antenie Cartoon Network, poszczególne odcinki wydano na kasetach video i rzucono na półki wypożyczalni.

Fabuła „Pratów Mrocznych Wód” jest dość nietypowa i ponura jak na animowane show dla dzieci. Akcja serialu toczy się w świecie Mer, które terroryzują Mroczne Wody, dziecko podłego Dark Dwellera, który planuje zalać nimi Mer. Na szczęście, na scenę wchodzi 17-letni Książę Ren, który – podobnie jak wielu innych bohaterów – właśnie dowiaduje się, że jest nie tylko wybrańcem, ale i potomkiem królewskiego rodu władców Octoponu. Musi więc porzucić dotychczasowe wygodne życie w latarni morskiej, żeby przejąć misję po zmarłym ojcu i zebrać 13, rozrzuconych po całym świecie Klejnotów Władzy.

Piraci mrocznych wód, fot. Warner Bros. Television Distribution

Pomogą mu w tym: piękna Tula z tajemniczymi zdolnościami i dość bezczelny pirat Ioz, który na szczęście tylko na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie egoistycznego buca. Do zespołu dołączy też tchórzliwa kreatura Niddler, miks ptaka z małpą, który wprowadza do serialu element komediowy.

Nie do końca dla dzieci

Ale, żeby Renowi wyprawa zbyt szybko się nie znudziła, scenarzyści dodali odpychającego Blotha, spasionego i okrutnego pirata, który pływa po morzach Mer monstrualnym okrętem w kształcie bestii, połykającej mniejsze statki. Bloth, oprócz tego, że jest po prostu zły, zabił ojca Rena, i zrobi wszystko, żeby zdobyć Klejnoty Władzy.

Trochę mrocznie, prawda? I to nie tylko dzięki ponurej historii, scenom tortur, moralnym dylematom bohaterów i wszechobecnej w kreskówce śmierci. „Piraci Mrocznych Wód” mają charakterystyczną, dorosłą kreskę. I choć z pewnością animacji bardzo daleko do klasy tych realizowanych przez Ralpha Bakshi, to jednak, „Piraci…” mają w sobie coś z tych poważnych, melancholijnych kreskówek. Mer jest narysowane niezwykle szczegółowo, bestie i postaci – zaprojektowane brawurowo, poszczególne odcinki mają oryginalną fabułę i ciekawych bohaterów drugoplanowych. Po latach zauważyłam też coś, co umknęło mi wcześniej  – „Piraci Mrocznych Wód” mają silne, ekologiczne przesłanie: Mroczne Wody to po prostu zalewające naszą planetę zanieczyszczenia.

Piraci mrocznych wód, fot. Warner Bros. Television Distribution

Jodi Benson w obsadzie

Pamiętam, że szczególne wrażenie zrobił na mnie odcinek „A Drop of Darkness” („Kropla Ciemności”), który został wydany w Polsce na VHS. Ren, Tula i Ioz spotykają w nim opętaną żądzą młodości samotną botaniczkę, która żegluje w poszukiwaniu Mrocznej Wody, z której sporządza eliksir młodości. Końcowa scena, w której nieszczęsna kobieta rozpuszcza się na oczach skonsternowanych weselników dla dziecka mogła być zbyt mocna, ale na szczęście – okazało się, że mimo lekkiej traumy wyrosłam na ludzi.

Dużym plusem „Piratów Mrocznych Wód” jest też to, że głosów bohaterom w oryginalnej wersji kreskówki użyczają uznani aktorzy. Tula mówi głosem Jodi Benson, która dubbingowała disnejowską Arielkę, nominowany do Złotego Globa Hector Elizondo burczy jako Ioz, Tim Curry –  czyli Doktor Frank-N-Furter z „Rocky Horror Picture Show” – użyczył głosu Konkowi, przygłupiemu pomagierowi Blotha, a Roddy McDowall („Kleopatra”, „Postrach nocy” i „Planeta Małp”) od czasu do czasu skrzeczy jako Niddler.

Piraci przygotowują się do abordażu?

„Piraci Mrocznych Wód” spodobali się krytykom. Chwalono oryginalną fabułę i dobry scenariusz. Niestety, te plusy nie zagwarantowały kreskówce oglądalności, na którą zasługiwała. Widzowie, którzy czuli niedosyt i chcieli kolejnych przygód Piratów mogli jednak czytać komiksy wydawane przez Marvela, czy grać w grę wideo, która została wydana w 1994 roku. To jednak, czy Ren zebrał wszystkie Klejnoty Władzy pozostanie dla nas zagadką.

Dziwne, że Hollywood nie zainteresowało się jeszcze „Piratami Mrocznych Wód” i nie zrealizowało aktorskiej wersji tej kreskówki. Producenci nie musieliby nawet się specjalnie wysilać: mają już świetną historię, charakterne postaci i oryginalny świat, który na wielkim ekranie mógłby prezentować się bardzo spektakularnie. Kreskówka, która prezentowana była jako animacja dla dzieci dziś już wydaje się dla nich zbyt poważna. Ale nie dla nas, dzieciaków z 1991 roku, prawda?

Serial znajdziecie na stronie Warner Bros.

2 thoughts on “„Piraci Mrocznych Wód”. Dlaczego Hollywood powinno się za nich zabrać?

  1. Dzięki! Szukałem tej animacji i mam dokładnie te same retrospekcje. Odcinek z botaniczną do teraz siedzi mi w głowie.

Comments are closed.