Zły wpływ księżyca, 1996, fot. Warner Bros

„Zły wpływ księżyca”. Trudno być wilkołakiem…

Ted Harrison to fotoreporter, który w czasie podróży po Nepalu, a właściwie – wyjątkowo kiepskiej sceny miłosnej – zostaje ugryziony przez wikołaka, a jego ukochana ginie. Z podkulonym ogonem wraca więc w rodzinne strony, aby zamieszkać z siostrą, jej synkiem i ich psem – Thorem i jakoś wylizać rany. Owczarek niemiecki wyczuwa jednak, że z wujkiem Tedem dzieje się coś niedobrego. Janet, siostra Teda i jej zakochany w horrorach synek, Brett niczego nie podejrzewają…

Zły wpływ księżyca, 1996, fot. Warner Bros

„Zły wpływ księżyca” powstał na podstawie książki „Thor”, która historię wujka Teda opowiada oczami psa. Film Erica Reda stara się to powtórzyć, choć produkcja filmowa rządzi się swoimi prawami, narracja więc nieco się rozmywa.

Tym, co bardzo zawsze podobało mi się w „Złym wpływie księżyca” (oprócz Michaela Paré, naturalnie) była swoista gra, jaką Ted prowadzi z psem. On wie, że owczarek wyczuwa w nim coś nieludzkiego. Manipuluje więc otoczeniem tak, aby Thor został uznany za niebezpiecznego.

Wujek Ted jest rozdarty pomiędzy swoją ludzką, a tą nową naturą. Tymczasem w okolicy dochodzi do bestalskich morderstw. Ktoś lub coś rozszarpuje przypadkowe ofiary. Czy to możliwe, żeby robił to sympatyczny, wesoły wujek Ted?

Zły wpływ księżyca, 1996, fot. Warner Bros

Michael Paré jako Ted stworzył w tym filmie jedną ze swoich najlepszych ról. Przebiegły, sprytny i inteligentny Ted mami otoczenie, swoją siostrę i jej syna zupełnie bez wysiłku. Czasami złośliwie prowokuje Thora, czasami – udaje, że staje w obronie psa. Wszystko po to, by odegnać od siebie podejrzenia. Paré jest w roli dziennikarza, który stopniowo zamienia się w bestię, bardzo przekonujący.

Partneruje mu Mariel Hemingway, wnuczka Ernesta, która w roli Janet jest całkiem niezła, choć jej bohaterka dość powoli składa fakty do kupy. Dobry aktorsko też Mason Gamble, słynny Dennis Rozrabiaka, który gra naturalnie i budzi sympatię.

„Zły wpływ księżyca” to nie do końca horror. Bardziej dramat z wilkołakiem w tle. Efekty specjalne, zwłaszcza te, ktore posłużyły wykreowaniu wilkołaka są przyzwoite, choć film kosztował siedem milionów dolarów i na pewno mogły być lepsze.

Widzowie zignorowali „Zły wpływ księżyca” w 1996 roku. Producenci zarobili na horrorze Reda tylko nieco ponad milion dolarów. Krytycy byli bezlitośni i wyśmiali film, który dziś jest już kultowy i na stałe zapisał się w kanonie filmów o wilkołakach.