Czerwona Sonja, 1985, fot. Warner Bros

„Czerwona Sonja”. Film, którym Arnold Schwarzenegger straszył swoje dzieci

Arnold Schwarzenegger twierdzi, że „Czerwona Sonja” to najgorszy film, w jakim zagrał. Mocne słowa, bo jak wiadomo, Arnie ma na swoim koncie kilka filmów, które mogłyby konkurować z koszmarkiem fantasy z 1985 roku. Filmowy Conan, gwiazda „Pamięci absolutnej” i „Terminatora” twierdzi nawet, że straszył swoje dzieci „Czerwoną Sonją”. Kiedy były niegrzeczne groził im po prostu, że będą musiały obejrzeć film Richarda Fleischera, zdobywcy Oscara, który przy „Sonii” zupełnie się pogubił.

Czerwona Sonja, 1985, fot. Warner Bros

„Czerwona Sonja” to opowieść o dzielnej wojowniczce, która chce pomścić siebie i swój lud. Wypowiada więc wojnę złej królowej Gedren, a u jej boku walczy enigmatyczny wojownik Kalidor, którego gra właśnie Arnold Schwarzenegger. Aktor zagrał w „Czerwonej Sonii” tuż po „Conanie Barbarzyńcy” i „Conanie niszczycielu”. Zresztą nie tylko on wrócił do barbarzyńskiego fantasy krótko po występach w tych filmach. Na planie spotkał się znowu z Sandahl Bergman, która w pierwszym „Conanie” grała jego ukochaną, Valerię.

Gwiazdą „Czerwonej Sonii” jest pochodząca z Danii, posągowa Brigitte Nielsen, która zadebiutowała na ekranie właśnie tą rolą. Na planie „Czerwonej Sonii” połączył ją gorący romans z Arniem, który zakończył się nawet zaręczynami. A potem zakończył się definitywnie.

Czerwona Sonja, 1985, fot. Warner Bros

Nielsen grać nie umie, trudno jej jednak odmówić charyzmy. Mierząca 185 centymetrów była modelka wydawała się być idealnym wyborem do roli nieustraszonej wojowniczki. Niewiele jednak brakowało, by Sonii nie zagrała. Producenci chcieli aby w rolę rudej walkirii wcieliła się Laurene Landon, filmowa Hundra. Zorientowali się jednak, że Sonia i Hundra właściwie niczym się nie różnią. Zdesperowany Dino De Laurentiis  przez rok szukał idealnej kandydatki do roli Sonii, aż w końcu natrafił na zdjęcie Nielsen wertując magazyn o modzie.

Czerwona Sonja, 1985, fot. Warner Bros

Czerwona Sonja po raz pierwszy pojawiła się w opowiadaniu Roberta E. Howarda, ojca Conana. Popularność zdobyła dzięki komiksom Marvela. Lata 80. były dla barbarzyńskiego fantasy złotym okresem, nic więc zatem dziwnego, że filmowcy sięgnęli również po tę bohaterkę. Z jakim skutkiem? Nielsen zdobyła Złotą Malinę za najgorszy debiut aktorski, nominację dla najgorszej aktorki roku, a Bergman udało się cudem uniknąć statuetki dla najgorszej aktorki drugoplanowej. Recenzenci zmiażdżyli film Fleischera, a Arnold Schwarzenegger może teraz przynajmniej opowiadać zabawną anegdotę.

Jednym z  nielicznych jasnych punktów „Czerwonej Sonii” jest soundtrack napisany przez Ennio Morricone, fajnie też patrzy się na Nielsen, która rozsadza ekran swoją energią, choć dialogi wypowiada z wdziękiem manekina. Zresztą, aktorka w latach 80. stała się pewnego rodzaju monopolistką jeśli chodzi o Złote Maliny. W pocie czoła zapracowała jeszcze na nominacje za role w filmach „Cobra”, „Rocky 4” i „Bye bye Baby”. Na początku lat 90. wróciła do fantasy hitową włoską serią „Fantaghiro”, w której wcielała się w „Czarną Królową”. Nielsen wciąż gra, choć przy jej najnowszych produkcjach „Czerwona Sonja” prezentuje się całkiem nieźle.

Porażka „Czerwonej Sonii” chyba nieco zraziła producentów. Od 2010 roku co jakiś czas mówi się o remake’u filmu, albo kolejnym filmie o rudowłosej wojowniczce. Nikt jednak nie ma ochoty wyrzucić pieniędzy w błoto. „Czerwona Sonja” kosztowała prawie 18 milionów dolarów, producentom przyniosła niecałe siedem milionów. Nawet to, że projektem zainteresowany był sam Robert Rodriguez nie pomogło. Może to i lepiej. Miejsce „Czerwonej Sonii” jest tuż obok „Barbarzyńskiej królowej”, pomiędzy przygodami Atora, a „Hundrą”.