![](https://www.gornaoglada.pl/wp-content/uploads/2018/01/the-guyver.70127-e1515250362440.jpg)
Mutronika, 1991, fot. Imperial Entertainment
„Mutronika”. Mark Hamill z wąsem w ekranizacji japońskiej mangi
Nie dajcie się zwieść plakatowi „Mutroniki”. Mark Hamill, czyli Luke Skywalker z sagi „Gwiezdne wojny” wcale nie gra w tym filmie z 1991 roku głównej roli. Nie można mieć jednak za złe twórcom, że próbowali coś ugrać na jego popularności, biorąc pod uwagę, jakiego formatu nazwiska mieli do dyspozycji.
W filmie reżysera, który przedstawia się jako Screaming Mad George – który tak w ogóle jest mistrzem efektów specjalnych – Hamill energicznie żuje gumę, ma sumiastego wąsa i gra agenta CIA, Maxa Reeda, który wpada na trop mrocznej, komiksowej intrygi: pewien profesor został zamordowany, pewien nastolatek wszedł w posiadanie supermocy, a zepsuta do szpiku kości korporacja produkuje genetycznie modyfikowane mutanty.
![](https://www.gornaoglada.pl/wp-content/uploads/2018/01/1973655yclV0JryrnrrvfDuNO_NYRiSMlcozjyT5wpxP95fyX7LUiAqkAXxkJMsmuoJYNQHtGeAMcKK97fbpLbHrGI6g.jpg)
Film Screaming Mad George’a jest zaskakująco fajny. Nic dziwnego, że szybko zdobył wiernych fanów i dziś już spokojnie można go nazwać kultowym. W Polsce z pewnością przyczyniła się do tego dystrybucja wideo – „Mutronika” była hitem początku lat 90. i dla wielu filmem pokoleniowym.
Efekty specjalne przyjemnie zaskakują, podobnie jak kostiumy (suwaki na plecach nie rzucają się w oczy), a całość, oparta na japońskiej mandze przypomina nieco „Iron Mana”, choć może nieco tańszego. I gorzej napisanego. Dodatkowym atutem „Mutroniki” jest to, że wydaje się niezwykle mroczna, może nawet za bardzo, biorąc pod uwagę to, że film był adresowany do dzieciaków.
![](https://www.gornaoglada.pl/wp-content/uploads/2018/01/1973651yVjSxmQKG8jEIo0sxnPAqmnCoJoOsqjoFTE4YvqUWDWL375QXtFDET2e4XRufbsXc5ZZUJNTfRv1AJcAUohUA.jpg)
Mark Hamill nie jest jedyną gwiazdą „Mutroniki”. Fani obskurnego kina klasy B na pewno rozpoznają swojego ulubieńca, Jeffrey’a Combsa, który w „Mutronice” gra Doktora Easta. To przyjemne oczko puszczone do widzów „Reanimatora” – kultowego filmu na podstawie prozy Lovecrafta, który zrobił z Combsa ikonę złego kina. No i dowód na to, że „Mutroniki” nie powinno się traktować zbyt poważnie. Producentem filmu jest zresztą Brian Yuzna, legenda kina klasy B, reżyser „Narzeczonej Reanimatora”, „Necronomiconu” i „Powrotu żywych trupów 3”.
Nie wiadomo ile film zarobił w kinach, wiadomo jednak, że przy budżecie 3 milionów dolarów musiał zarobić wystarczająco wiele, aby producentom opłacało się kręcić część drugą. „Guyver – bohater ciemności” premierę miał w 1994 roku, kosztował jeden milion dolarów i podobał się krytykom znacznie bardziej niż oryginał, ale miał jeden podstawowy mankament – nie było w nim Marka Hamilla, który żuł gumę z takim przejęciem, jakby od tego zależało jego życie.