„Koszmar z ulicy Wiązów 4: Władca snów”. Ulubiona część Roberta Englunda

Nancy nie żyje, ale Freddy’emu Kruegerowi to nie wystarcza. Rok po wydarzeniach i dramatycznym finale z „trójki”, czyli „Koszmaru z ulicy Wiązów 3: Wojownicy snów”, Freddy wraca aby dalej nękać dzieciaki, których rodzice zlinczowali go, za życia, kiedy był mordercą dzieci. Jak zwykle – najpierw nawiedza swoje ofiary w koszmarach, ale śmierć we śnie skutkuje śmiercią na jawie.
Krueger od razu zabiera się do roboty. Morduje Kristin Parker, waleczną nastolatkę z „trójki”, która ma rzadki talent wciągania innych do swoich snów. Kristin po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego, w którym dochodziła do siebie w poprzedniej odsłonie serii, zaczęła układać sobie życie. Ma nawet chłopaka, Ricka. A Rick ma siostrę – zahukaną Alice, której największym lękiem jest to, że do końca życia pozostanie kelnerką. Alice Johnson po śmierci Kristin staje się nową heroiną serii, przeciwniczką Freddy’ego, jedyną bohaterką cyklu, która skopała tyłek Kruegerowi aż dwukrotnie i sama przeżyła.

fot. kadr z filmu

Alice wchodzi na scenę

Alice ma wiele problemów na jawie. Ojciec pije, a ona wiele lat wcześniej weszła w rolę kury domowej. Nie umie się postawić, jest nieasertywna, podkochuje się w koledze ze szkoły, ale przekonana jest, że nigdy nikt się w niej nie zakocha. W pokoju ma lustro oklejone zdjęciami innych. Nie lubi patrzeć na swoje odbicie, chce być niewidzialna. Będzie musiała jednak wyjść ze swojego kokonu, rzucić wyzwanie Freddy’emu i zawalczyć nie tylko o innych, ale wreszcie – o siebie.
Po śmierci brata i jego dziewczyny Alice odnajduje w sobie siłę, aby stanąć do walki. Chce zemsty. Kristin przekazała jej we śnie swój dar, a Alice dodatkowo może wchłaniać siłę i umiejętności ofiar Freddy’ego, co czyni ją silniejszą i bardziej dla niego niebezpieczną. Alice wie, że Freddy chce ją wykorzystać. Morderca ze snu ma chrapkę na nowe dusze, dzieciaki jego oprawców już mu nie wystarczają i liczy na to, że Alice mu te dusze przyprowadzi.

Czwarta część serii to film pod wieloma względami przełomowy dla całego cyklu. Po pierwsze, ze wszystkich filmów z kanonu, czyli siedmiu części oryginalnej serii, „czwórka” zarobiła najwięcej. Po drugie, efekty specjalne wykorzystane w filmie zapierają dech w piersiach. A po trzecie – to ulubiony film z cyklu „Koszmar z ulicy Wiązów” samego Roberta Englunda, który po raz pierwszy też, w napisach początkowych wymieniony jest jako główna gwiazda produkcji.

fot. kadr z filmu

„Pies na niego nasika”

Reżyserem „Koszmaru z ulicy Wiązów 4: Władcy snów” jest Renny Harlin, który na koncie ma takie hity, jak „Wyspa piratów”, „Długi pocałunek na dobranoc”, „Na krawędzi” i „Szklana pułapka 2”. Harlin, spec od efektów specjalnych i akcji, która biegnie na łeb i na szyję to ekspert od wybuchów i robienia wrażenia. Na serii „Koszmar z ulicy Wiązów” odcisnął swoje piętno, choć po latach „czwórka” może wydawać się nieco chaotyczna. Scena w kinie, w której Alice przechodzi do filmowej rzeczywistości to jednak majstersztyk, podobnie jak sceny jej finałowego starcia z Freddy’m.

fot. kadr z filmu

Podobno Harlin zaczepiony w studio przez Jamesa Camerona, twórcę m.in. „Terminatora” i zapytany złośliwie „jakim cudem Freddy wróci tym razem”, odpowiedział, że nasika na niego pies. Tak też się stało – Freddy wrócił, bo dosłownie nasikał na jego grób piekielny ogar, ale to szczegóły, które nie są istotne w tej pięknej anegdocie, w której początkujący w Hollywood reżyser daje prztyczka w nos poważanemu wyjadaczowi. Zresztą, „Władca snów” to kopalnia żarcików, czarnego humoru i oczek puszczanych do widza. Robert Englund pojawia się tu jako Freddy-pielęgniarka, bez pizzowego makijażu, scena na plaży w finałowym koszmarze Kristen ociera się o pastisz, a komentarze rzucane przez Freddy’ego to nowy poziom złośliwości i przewrotnego humoru.

fot. kadr z filmu

Muzyka, efekty i Freddy

Lisa Wilcox jako Alice tworzy kolejną silną bohaterkę w serii, choć daleko jej zarówno do Nancy jak i Kristin. Tą ostatnią heroinę w czwartej części zagrała zresztą Tuesday Knight, zastępując wcielającą się w postać w części trzeciej Patricię Arquette (Oscar za „Boyhood”). Knight zaśpiewała też piosenkę promującą film, a skoro jesteśmy już przy muzyce, to koniecznie muszę wspomnieć o kawałku „Fatal Charm” Billy’ego Idola, który pobrzmiewa w jednej ze scen i jest absolutnie wspaniały. No i utworze Sinéad O’Connor – „I Want Your (Hands on Me)”.
W filmie wybrzmiewa też jeszcze bardziej niż wcześniej to, że Freddy wykorzystuje lęki bohaterów i ich marzenia do tego, aby dostać ich w swoje łapska. To sprawia, że tym bardziej staje się symbolem wszystkiego, co czyha na nas na świecie. To ciekawe i inteligentne przesłanie, które jednak moim zdaniem nieco ginie we „Władcy snów”, przykryte płaszczykiem zszytym z efektów specjalnych, wybuchów, muzycznych hitów i efekciarstwa, które zrobiło z tej odsłony serii najbardziej kasową, aż do 2003 r., kiedy na ekrany kin wszedł horror „Freddy vs. Jason”.

Film możecie obejrzeć m.in. na DVD – film został wydany w Polsce, albo na Amazonie, na której to platformie znajdziecie całą serię. Wes Craven wyreżyserował część pierwszą i finałowy film z 1994 r.