„Rycerze”. Kathy Long jest super

Film „Rycerze” w reżyserii Alberta Pyuna początkowo miał być po prostu sequelem legendarnego „Cyborga” z 1989 roku. Ostatecznie scenariusz Pyuna został zmieniony tak, aby stanowił osobną historię. Nigdy nie trafił też do kin, choć miał dobre życie na rynku VHS. I nie bez powodu – sprawnie zrealizowane, dobrze zagrane i ładnie sfotografowane postapo cieszyło oko. Tajemnica sukcesu „Rycerzy” leży jednak gdzie indziej. To Kathy Long sprawia, że nawet dziś, 25 lat od premiery, film Pyuna ogląda się z przyjemnością. Oczywiście, jeśli przymknie się oko na sznyt kina klasy B.

http://schyzo-dead-house.forumactif.com

„Rycerze” rozgrywają się w postapokaliptycznej rzeczywistości, w niedalekiej przyszłości. Pustynną krainę terroryzują bezlitosne cyborgi, których zwalczaniem zajmuje się Gabriel, cyborg skonstruowany do zabijania cyborgów (tak, wiem – nie brzmi to zbyt dobrze). Pewnego dnia ratuje z rąk swoich braci Neę – ludzką dziewczynę, która niczego się nie boi i chce walczyć z ciemiężycielami ludzkości. Zaczynają się więc klasyczne sekwencje treningu, w czasie którego Nea uczy się, jak efektywnie walczyć z cyborgami i zaprzyjaźnia się z Gabrielem. Ostatecznie, jak to zwykle bywa, uczeń przerasta mistrza, a Nea pokonuje wszystkich niemal w pojedynkę, w pewnym momencie z beznogim Gabrielem przytroczonym do pleców.

http://schyzo-dead-house.forumactif.com

To dzięki Kathy Long Nea jest autentyczna, zadziorna i pełna życia. Long, mistrzyni kickboxingu zaliczyła w „Rycerzach” swój aktorski debiut. Poszło jej na tyle dobrze, że zagrała jeszcze w „Urodzonych mordercach” i „Przybyszu”. Kino niestety nie wykorzystało jednak w pełni jej potencjału i Long zakończyła karierę aktorską dość prędko, skupiając się na sportach walki. Szkoda, bo mogła być lepszą Cynthią Rothrock.

To nie jest dobry film. Ale jest fajny, jak tylko fajne mogły być filmy wydawane od razy na kasetach wideo. Pyun był wtedy w swojej szczytowej formie, tuż po zrealizowaniu „Nemesis” i „Cyborga”, a film z Long w roli głównej na pewno nie był tani. Widać to po kostiumach, efektach specjalnych i scenografii, która wypada bardzo wiarygodnie. Long partnerują tu weterani kina kultowego – Lance Henriksen i Kris Kristofferson. Obaj grają cyborgów i widać, że nieźle się bawią. Szkoda, że „Rycerze” pozostają niedocenieni. W mojej mentalnej wypożyczalni wideo stoją tylko półkę niżej od „Krwi bohaterów”.