„Władca dusz”. Sympatyczny horror na podstawie braci Grimm

kinopoisk.ru

Rumpelsztyk, znany również jako Rumpelstiltskin i rzadziej, Titelitury, to jedna z bardziej znanych postaci wywodząca się z baśni braci Grimm. W oryginalnym utworze, opublikowanym po raz pierwszy w 1812 roku, Rumpelsztyk, to obdarzony potężną mocą skrzat, który pojawia się nagle w komnacie pełnej słomy, aby ocalić córkę młynarza i pomóc jej w przędzeniu źdźbeł, które mają zamienić się na rozkaz króla w złoto.

W zamian, dziewczyna obiecuje Rumpelsztykowi swojego pierworodnego syna. Będzie mogła ocalić dziecko tylko, jeśli odgadnie imię skrzata poprawnie. A nie jest ono łatwe w wymowie i sprzyja połamaniu języka. Córka młynarza podgląda na szczęście Rumpelsztyka, gdy ten wywija hołubce w blasku ogniska wykrzykując swoje imię. I wszystko dobrze się kończy.

W horrorze”Władca dusz” z 1995 roku, Rumpelsztyk jest znacznie mniej sympatyczny. Co tu dużo kryć – jest wręcz odstręczający. Film Marka Jonesa zaczyna w średniowiecznej Europie, od sceny linczu na Rumpelsztyku, który zostaje zaklęty w wyjątkowo szpetnym posążku. Po to, aby nikomu już nie mógł utruć życia. Kilkaset lat później, w Los Angeles lat 90., młoda wdowa, która właśnie urodziła dziecko, znajduje figurkę w lokalnym antykwariacie.

Ponieważ bardzo pragnie powrotu męża, nieopatrznie wypowiada życzenie. A Rumpelsztyk radośnie zjawia się, aby je spełnić. Trup ściele się gęsto, baśniowy skrzat zdecydowanie lubi, gdy krew się leje, w dodatku jeździ na motocyklu i prowadzi ciężarówkę. Wszystkie swoje poczynania komentuje z typowym dla kina klasy b lat 90. czarnym humorem, a mimo jego brzydoty, nie sposób odmówić mu osobliwego wdzięku.

Pod solidną charakteryzacją Rumpelsztyka, kryje się utalentowany aktor, znany m.in. ze „Star Treka” Max Grodénchik, który wyraźnie świetnie się bawi, co udziela się widzom. Niezła w roli wdowy rzuconej w wir wydarzeń jest też Kim Johnston Ulrich. Polscy widzowie mogą ją kojarzyć np. z serialu „Nie z tego świata”, a „Władca dusz” jest jednym z nielicznych filmów kinowych, w jakich wystąpiła. Całą karierę oparła raczej na produkcjach telewizyjnych i serialach.

Mark Jones ma na koncie film o bardzo podobnej tematyce. Chodzi o „Karła” z 1993 roku, który opowiadał z kolei o irlandzkim skrzacie z zamiłowaniem do makabry. Film z Jennifer Aniston w jednej ze swych pierwszych ról, odniósł spory sukces i pewnie dlatego producenci uznali, że „Władca dusz” to dobry pomysł. Niestety, kosztujący trzy miliony dolarów horror komediowy poniósł klęskę kasową. Zarobił jedyne 300 tys. dolarów, o sequelach można więc było zapomnieć. „Karzeł” ma ich siedem.

„Władca dusz” to sympatyczny film, który, choć wtórny, ma sporo uroku i w ciekawy sposób ogrywa popularną baśń. Jest też dziwnie bliski duchowi oryginału, mimo że nie ma tu ani córki młynarza, ani słomy, która do świtu ma się zamienić w złotą przędzę.