„Bomba zegarowa”. Michael Biehn vs. Geena Davis

Wiedzie spokojne życie, a pewnego dnia – przypadkiem ląduje w telewizji. Okazuje się, że sielanka była kłamstwem i trzeba brać nogi za pas, bo nadciąga ekipa seryjnych zabójców, którzy za wszelką cenę chcą zlikwidować cel. Czy to fabuła filmu akcji „Długi pocałunek na dobranoc”? Nie, to dziwnie podobna historia przedstawiona przez wcześniejszy o kilka lat thriller „Bomba zegarowa”, w którym pozornie przeciętny Amerykanin okazuje się byłym zabójcą na zlecenie, biorącym udział w tajnym rządowym programie. Uznany za zmarłego, ściąga na siebie uwagę byłych kolegów po fachu, gdy przypadkiem pojawia się w telewizji. Jako bohater, który wyciągnął z pożaru matkę z dzieckiem. Nie pamięta o swojej przeszłości i teraz będzie musiał ją odkryć. Czy mu się ona spodoba, czy nie.

„Bomba zegarowa” była w 1991 roku przez chwilę pokazywana w kinach, ale nie odniosła wielkiego sukcesu kasowego. Być może nazwisko Michaela Biehna nie przyciągnęło widowni do kin. Producenci chcieli zresztą, aby w głównego bohatera, Eddy’ego Kaya wcielił się Chuck Norris, albo – Jean-Claude Van Damme. Biehn, który wielbicielom kina akcji znany był z ról w filmach „Terminator” i „Obcy – decydujące starcie” chciał jednak Kaya zagrać, zrezygnował nawet z części gaży i przez kilka miesięcy ostro trenował. Dzięki temu przekonująco wcielił się w zegarmistrza, który ze zdziwieniem odkrywa, że wcześniej był zabójcą na usługach rządu, a wszystkie jego wspomnienia zostały sfabrykowane.

Podobieństwo do filmu Renny’ego Harlina z Geeną Davis może być przypadkowe, choć fabuły obu filmów są tak bliźniacze, że aż trudno w to uwierzyć. „Bombę zegarową”, jeszcze w latach 80. wymyślił Avi Nesher, izraelski reżyser, który wcześniej zrobił m.in. kultową „She” z Sandahl Bergman w roli tytułowej. Nesher napisał scenariusz „Bomby zegarowej”, wyreżyserował film i nalegał, aby główną rolę zagrał Biehn. Na ekranie partneruje gwieździe kina akcji Patsy Kensit, która wciela się w panią psychiatrę wciągniętą przez Kaya w niebezpieczną intrygę. Tych dwoje połączy oczywiście gorący romans. Kensit, którą widzowie mogą kojarzyć z ról w takich filmach, jak „Zabójcza broń 2” i „Gorzkie gody”, miała w chwili rozpoczęcia produkcji zaledwie 22 lata co wzbudziło uzasadnione obawy Biehna, który niepokoił się, czy aktorka może przekonująco wcielić się w doświadczoną panią doktor. Ostatecznie, okazało się, że Kensit dała radę, a aktorka para przekonała jeszcze Neshera, aby nakręcił nieobecną wcześniej w scenariuszu, ostrą scenę erotyczną z ich udziałem.

„Bomba zegarowa” to film świetnie nakręcony, ale Biehn jest niestety za mało charyzmatyczny, aby utrzymać uwagę widza. Akcja bywa nudna, sporo scen wydaje się kompletnie zbędnych, a wielki finał wydaje się mało emocjonujący. Szkoda dobrego pomysłu. Trzeba przyznać, że Harlin wykorzystał go znacznie lepiej.