„Po wstrząsie”. Nie wstrząsa, ale zapewnia 90 min. frajdy

Na ziemi trwa właśnie III wojna światowa, pachnie rewolucją, a ci, którzy do niej nawołują chcą by ludzkość „zadawała pytania” i „wątpiła”. Jeśli widzowie za bardzo wezmą sobie te apele do serca, to z seansu „Po wstrząsie” nie będą mieli żadnej frajdy. Ale jeśli je zignorują – trwający 90 min. film w reżyserii Franka Harrisa może im sprawić sporo przyjemności.

Pokłosie „Mad Maxa”

Harris siedział na reżyserskim stołku kilkakrotnie – ma na koncie jeszcze „Ostatnie tchnienie”, jest też aktorem i autorem zdjęć filmowych, m.in. do thrillera „Wieżowiec” z Anną Nicole Smith. Jego portfolio nie jest specjalnie imponujące, choć „Po wstrząsie” z 1990 r. ma swoich fanów, podobnie jak napisany i wyreżyserowany przez niego „Killpoint”. Scenariusz „Po wstrząsie” napisał aktor Michael Standing, który ma na koncie rolę m.in. we „Włoskiej robocie”, u boku Michaela Caine’a.
„Po wstrząsie” to jedna z wielu produkcji lat 80., które były echem popularności „Mad Maxa”, ale jej twórcy mieli do dyspozycji znacznie mniejszy budżet. Akcja filmu toczy się po katastrofie nuklearnej, w czasie III wojny światowej. Do władzy dorwali się wojskowi, a niepodzielnie sprawuje ją Komandor Eastern, który ma oblicze Richarda Lyncha, jednej z najbardziej rozpoznawalnych twarzy kina klasy B, urodzonego czarnego charakteru znanego m.in. z filmów „Miecz i czarnoksiężnik” i „Mały Nikita”.

Bywa zabawnie

W ten cały bałagan trafia Sabina, kosmitka, która ma się dowiedzieć, jak radzi sobie ludzkość. Sabina to naiwna istota o wyglądzie modelki, zbyt ufna i zbyt nieświadoma, aby mogła sobie poradzić w świecie targanym konfliktami. Na szczęście, pomoże jej awanturnik Willie, który ocali ją nie tylko przed czyhającymi na Sabinę wojskowymi naukowcami, ale też – zdemoralizowanymi mieszkańcami naszego świata, których lata wojny zdegenerowały i wyzuły z ludzkich uczuć. Jednym z nich jest np. charyzmatyczny zabójca na zlecenie Brandt, z którym przyjdzie Williemu walczyć w finale filmu. „Po wstrząsie” to sympatyczne kino klasy B, w którym nie brakuje zabawnych momentów przewidzianych w scenariuszu, ale nie brakuje też tych niezamierzonych, dla których właśnie ogląda się kino ery VHS.

Starzy znajomi

Fani kina klasy B na pewno ucieszą się też na widok znajomych. Oprócz Lyncha, którego spaloną twarz (pod wpływem narkotyków dokonał samopodpalenia w latach 60.) trudno zapomnieć, na ekranie zobaczycie też np. Johna Saxona, czyli ojca Nancy Thompson z „Koszmaru z ulicy Wiązów”, a w Sabinę wciela się piękna Elizabeth Kaitan, znana z serii „Vice Academy” i „Niewolnicy spoza nieskończoności”. Willie ma twarz Jaya Robertsa Jr., dla którego rola w „Po wstrząsie” jest szczytowym osiągnięciem. I szkoda, bo Roberts ma charyzmę i dystans do granej przez siebie postaci, czego brakowało wielu aktorom z tamtego okresu. Oprócz nich, na drugim planie zobaczycie też legendarnego Matthiasa Huesa („Mroczny anioł”) i Michaela Berrymana, którego wielbiciele horroru znają doskonale z filmów „Wzgórza mają oczy” i „Bękarty diabła”.