„Zabójczy język”. Hołd dla kina klasy B z genialną Melindą Clarke

Rzadko sięgam tu po filmy wyprodukowane po 1995 r., ale obok hiszpańsko- amerykańskiego „Zabójczego języka” („La lengua asesina”) z 1996 r. nie mogłam przejść obojętnie. Ta jazda bez trzymanki to zabójcza mieszanka „Bonnie i Clyde’a”, horrorów z lat 50., filmów Quentina Tarantino, slapstikowej komedii i rasowego kina grozy. A w obsadzie m.in.: Robert Englund (Freddy Krueger z „Koszmaru z ulicy Wiązów) w roli naczelnika więzienia w źle dobranym tupeciku na czubku głowy, Doug Bradley („Hellraiser”) i doskonała Melinda Clarke w głównej roli.

fot. kadr z filmu

Melinda Clarke zaskakuje jako Candy. To bez wątpienia utalentowana aktorka ze skłonnością do brawury. Wystarczy przypomnieć jej role w filmach „Powrót żywych trupów 3” (wcieliła się w seksowne zombie ze skłonnością do masochizmu) i „Spawn”. Tutaj gra cukierkową połowę duetu rabusiów. Jej ukochany idzie do więzienia, a Candy czeka na niego (ze swoimi pudlami) w zakonie. Po czterech latach dostaje list – jej facet wychodzi na wolność. Ma na niego poczekać w odciętym od świata motelu, gdzieś na pustyni, na której największą atrakcją jest podupadła stacja benzynowa. Candy skacząc z radości spełnia życzenie ukochanego. Nieopodal jej kryjówki spada jednak meteor i dziewczyna zamienia się w obdarzonego gigantycznym językiem potwora, a jej pudle – w niezbyt dobrze radzących sobie w tej sytuacji ludzi.

fot. kadr z filmu

Na tym jednak nie koniec transformacji – energia meteoru dopada też niemą zakonnicę, ukochanego Cany i kilku innych bohaterów. Sama Candy szybko dostosowuje się do nowej sytuacji i nawet zaczyna lubić siebie w nowym wcieleniu. Zwłaszcza, że język jest długi i zaczyna do niej czule przemawiać.

fot. kadr z filmu

Clarke daje z siebie na ekranie wszystko. Rola Candy jest bardzo fizyczna, a Clarke udaje się być jednocześnie seksowną i groteskową, co tylko pokazuje skalę jej niewykorzystanego przez Hollywood w pełni talentu.
„Zabójczy język” to surrealistyczny hołd dla kina klasy B, przeznaczony raczej dla fanów horroru, którzy docenią tą zabawę konwencją. Inni mogą odnieść wrażenie, że trochę zbyt wiele się tu dzieje.
Film, na podstawie własnego scenariusza wyreżyserował Alberto Sciamma, który na koncie ma też – historyczny horror „Anazapta” (2002) z Leną Headey, thriller „Jericho Mansions” z Jamesem Caanem (2003) i „Bite” (2015) z Costasem Mandylorem. W „Zabójczym języku” zobaczycie też m.in. Jonathana Rhysa-Meyersa („Dynastia Tudorów”, „Wikingowie”), Jasona Durra („Na sygnale”) i Edwarda Tudora-Pole („Kull zdobywca”).