„Projekt: Shadowchaser”. Co się stało z Frankiem Zagarino

„Projekt: Shadowchaser” (1992) to pierwszy z czterech filmów serii (ostatni powstał w 1996 r.), w której gwiazdą jest Frank Zagarino – ucharakteryzowany na połączenie Rutgera Hauera z „Łowcy androidów” i Billy’ego Idola. Produkcję wyreżyserował John Eyres, który zasiadł też na stołku reżyserskim na planie kolejnych dwóch części. A scenariusz napisał Stephen Lister. Pierwszy z nich ma na koncie też m.in. filmy „Monolit” i „Ośmiornica”, a drugi napisał skrypty do „Xtro 2: Kolejny pojedynek” i „Monolitu” – panowie pracowali ze sobą bowiem kilkakrotnie.
Dla tych, którzy nie kojarzą Franka Zagarino mam dobre wiadomości: tylko naprawdę oddani fani kina ery VHS wiedzą kto zacz. Zagarino jest gwiazdą w pewnych bardzo wąskich kręgach, a na koncie ma role m.in. w słynnej „Królowie barbarzyńców” z Laną Clarkson i – zwłaszcza w latach 90. – dyskusyjnych hitach wypożyczalni kaset wideo. „Shadowchaser” to bez wątpienia jeden z nich. I kto wie, czy nie najlepszy.

Po pierwsze – oprócz złowieszczo wytrzeszczonego Zagarino, który napina muskuły do granic możliwości – w filmie Eyresa występują też m.in.: jak zawsze świetna Meg Foster („Bezlitosny”, „Ślepa furia”, „Oni żyją!”) w roli córki prezydenta USA, która w satynowej piżamie, z automatem w garści walczy z androidami, Martin Kove (Kreese z serii „Karate Kid”), zmarły w tym roku Paul Koslo („Robot Jox”), Joss Ackland („Uciec, ale dokąd?”, „Zabójcza broń”). Jak na kino klasy B, całkiem imponująca obsada, no nie?

Córka prezydenta vs. androidy

„Shadowchaser” wyróżnia się nie tylko utalentowanymi aktorami na liście płac, ale też zaskakująco sprawną realizacją i sugestywną scenografią. To częściowo zasługa miejsca filmowania. „Shadowchaser” powstał w studiu Pinewood, a część dekoracji to zrecyklingowana scenografia 3. części „Obcego”, która powstała tuż przed pierwszym „Shadowchaserem”.
Fabuła jest pretekstowa. Amerykańskie wojsko prowadzi tajny program naukowy, który ma doprowadzić – przy pomocy miliardów dolarów – do stworzenia żołnierza idealnego: inteligentnego robota pozbawionego moralności. To oczywiście się udaje, ale sprawy – jak to zwykle bywa – wymykają się spod kontroli.

Romulus, przywódca androidów, wcale nie ma ochoty służyć ludziom. Wraz z innymi robotami postanawia przejąć klinikę, w której jedną z pacjentek jest córka prezydenta. Żąda 50 mln dol. i aby udowodnić, że nie żartuje – co jakiś czas zabija kolejnego zakładnika.
Z odsieczą pędzi Desilva – architekt, którego służby specjalne wyciągają z więzienia, aby pomógł im uwolnić zakładników z zaprojektowanego przez siebie budynku. Sęk w tym, że w tym całym zamieszaniu agenci uwolnili przez pomyłkę kogoś innego. A konkretnie byłego futbolistę, który siedzi za bójkę barową, która zakończyła się zabójstwo. Desilva zrobi jednak wszystko, aby nie wrócić za kraty, co wprowadza nam tak potrzebny w tego typu produkcjach element komediowy. Inaczej trudno byłoby znieść to natężenie absurdu.

Fani kina akcji będą zadowoleni

Wszystko to układa się w zgrabne 90 min., które dostarczają niezłej rozrywki. Foster i Kove tworzą naprawdę fajny duet i miło zobaczyć tę aktorkę – a strasznie ją lubię – w trochę bardziej komediowej roli. Zresztą ta para zna się od wczesnych lat 80. – Kove i Foster grali razem w serialu „Cagney&Lacey”.
„Projekt: Shadowchaser” zadowoli fanów kina akcji spod znaku wypożyczalni kaset wideo. Zawłaszcza tych, którzy cenią sobie nieźle zrealizowane sekwencje wybuchów, strzelanin i efektowne onelinery.
Zagarino pożegnał się z ekranem w 2008 r., a w historii kinematografii z niższej półki zapisał się też dzięki serii „Airboss”. O Meg Foster nawet nie muszę wspominać. Właścicielka najpiękniejszych oczu w Hollywood oprócz tych wymienionych przeze mnie już filmów ma też na koncie „Władców wszechświata”, dylogię „Oblivion” i wciąż gra w horrorach, m.in. u Roba Zombie i Victora Salvy.

Martin Kove łącznie zagrał blisko 240 ról i nie zwalnia tempa od lat. Ostatnio można go było oglądać w internetowej kontynuacji „Karate Kida” – „Cobra Kai”. Co do Eyresa – wciąż pracuje. Teraz akurat nad filmem „Fairytale”, który – podobnie jak „Shadowchaser” – może pochwalić się imponującą obsadą. Grają m.in. Jim Belushi i Anna Popplewell.

Do obejrzenia np. na Amazonie.