„Prawdziwa zbrodnia”. Alicja Silverstone, niewinna femme fatale

„Prawdziwa zbrodnia” („True Crime”) to thriller, który na pierwszy rzut oka wygląda jak schematyczny kryminał z morderstwem w tle i nastolatką w roli głównej. Jeden z tych, w których oczywisty zwrot akcji w ostatnich 5 minutach trwania filmu ma zrobić całkowitą woltę i praktycznie nigdy się to nie udaje. I w pewnym sensie, „Prawdziwa zbrodnia” tym właśnie jest. Choć jest też – na szczęście – czymś znacznie więcej. Film napisała i wyreżyserowała Pat Verducci, dla której „Prawdziwa zbrodnia” była jedyną okazję do wyreżyserowania fabuły, a produkcja trafiła w 1996 r. na rynek VHS i tam wegetowała samotnie wśród innych tytułów z połowy lat 90., w których główną rolę gra Alicia Silverstone, przez 5 lat jedna z najszybciej wschodzących gwiazd Hollywood.

fot. kadr z filmu

Po roli nastolatki z obsesją na punkcie przystojnego sąsiada w „Zauroczeniu” i teledyskach Aerosmith, Silverstone wpadła w wir występów w thrillerach – przez 2 lata zagrała jeszcze m.in. w „Kryjówce diabła”, „Opiekunce” i właśnie w „Prawdziwej zbrodni”. W każdym z tych filmów była trochę niewinną, ale wciąż wściekle seksowną femme fatale bez dowodu osobistego, w klimacie MTV. W „Prawdziwej zbrodni” po raz pierwszy jednak faktycznie ma coś do zagrania.

Niewinna Mary na tropie zbrodni

Wciela się w Mary, ułożoną licealistkę z kalifornijskich przemieść. Mary dobrze się uczy, nie kłamie, nie pije i nie robi sobie makijażu. W szafie, oprócz idealnie odprasowanych sukienek ma kartotekę kryminalną. Jest detektywem-amatorem i marzy o tym, by – tak jak tragicznie zmarły ojciec – zostać policjantką. Mary naprzykrza się kolegom ojca z pracy, którzy traktują ją jak natrętną muchę, a kiedy nie rozwiązuje zadań z algebry – prowadzi prywatne śledztwo. Siostra jej koleżanki z klasy została zamordowana, a Mary postanawia odnaleźć mordercę.
Wesprze ją w tym młody policyjny kadet, który nie tylko pomoże Mary spełnić jej marzenie, ale też – obudzi w niej inne pragnienia, Verducci wykorzystała bowiem okazję, by ze sztampowego jednak scenariusza wycisnąć coś więcej: opowieść o dojrzewaniu młodej dziewczyny i umierającej w bólach naiwności. W Mary budzą się pragnienia seksualne, fantazjuje na temat kadeta, pod wpływem jego zainteresowania odkrywa w sobie kobietę.
„Prawdziwa zbrodnia” jest filmem ponurym, momentami przygnębiającym, traktującym o dorastaniu. A Alicia Silverstone po raz pierwszy w karierze nie ma za zadanie po prostu ładnie wyglądać. W sporych okularach, z włosami opadającymi na twarz stara się jak może wypaść jak najbardziej nieatrakcyjnie. To oczywiście niemożliwe, a jej miny momentami śmieszą.

Alicia Silverstone i Kevin Dillon

Silverstone jest tu jednak tak naturalna, że po pewnym czasie przestajemy zwracać uwagę na jej fizyczność. I jako Mary całkowicie nas kupuje.
Szkoda, że jej kariera przyhamowała. Miała talent komediowy („Słodkie zmartwienia”), z powodzeniem mogła wcielać się w czarne charaktery („Zauroczenie”). Pewnie gdyby nie „Batman i Robin”, jej kariera potoczyłaby się inaczej.
U jej boku zobaczycie tu Kevina Dillona, brata Matta. Mniej znany Dillon ma na koncie role w „Plutonie”, „The Doors” i serialu „Ekipa”. W „Prawdziwej zbrodni” gra interesującą rolę i wypada całkiem nieźle, choć charyzmy ma wyraźnie mniej niż brat. Grają tu też m.in. Bill Nunn (Robbie ze „Spider-Manów” Sama Raimi’ego), Michael Bowen (Buck z „Kill Billa”) i Tara Subkoff („Dłonie”, „Spojrzenie mordercy”). Ciekawą, niepokojącą muzykę skomponował Blake Leyh, który na koncie ma też soundtracki do filmów „Amerykański cyborg” i „Krwawa zagadka”.