"Herkules", reż. Luigi Cozzi, rok prod. 1983, okładka wydania Blu-ray

„Herkules”. Mity greckie po włosku (ale z dubbingiem!)

Na początku lat 80. Lou Ferrigno – kulturysta i trener fitnessu – był półbogiem. W latach 1977-1982 grał w końcu Hulka w telewizyjnej ekranizacji komiksu o zielonym superbohaterze. Zbudowany jak syn Zeusa Ferrigno imponował muskulaturą i nic dziwnego, że to właśnie syna Zeusa zagrał w swoim pierwszym pełnometrażowym filmie. Jako tytułowy „Herkules” prezentował swoją naoliwioną pierś i całkowity brak talentu aktorskiego w produkcji legendarnej wytwórni Cannon Films. W 1983 r. film włoskiego reżysera Luigi’ego Cozzi (kryjącego się pod pseudonimem Lewis Coates) wszedł na ekrany kin i od tamtej pory pozostaje radosnym synonimem taniego kiczu, jakiego wiele było na ekranach w latach 80.

„Herkules”, reż. Luigi Cozzi, rok prod. 1983,  fot. kadr z filmu

„Herkules” to oczywiście filmowa wersja greckich mitów o słynnym herosie zrealizowana w estetyce kina fantasy tamtej dekady. Niewiele jednak brakowało, by producenci zarządzający wytwórnią – Menahem Golan i Yoram Globus – postawili na swoim. Chcieli w „Herkulesie” scen seksu i przemocy, które ich zdaniem zapewniłyby filmowi powodzenie. „Herkulesa” przed tym losem ocalił sam Ferrigno, który podobno wtargnął do biura producentów, rzucił im scenariusz w twarz i zażądał zmian nazywając go „gównem”. Bardziej rozerotyzowaną wersję filmu wolała wcielająca się w złą czarodziejkę Adrianę Sybil Danning.

„Herkules”, reż. Luigi Cozzi, rok prod. 1983,  fot. kadr z filmu

Aktorka podobno podkochiwała się czasie realizacji filmu w Ferrigno, który jednak – żonaty – nie był zainteresowany romansem. Danning – cesarzowa kina klasy B – wraz z Ferrigno zostali w kolejnym roku uhonorowani Złotymi malinami – przyznawanymi najgorszym gniotom przeciwieństwami Oscarów. On – jako najgorsza wschodząca gwiazda, ona – aktorka drugoplanowa.

Herkules bez dziecięcego entuzjazmu

Jak łatwo się domyślić, „Herkules” mity greckie traktuje dość swobodnie. Co prawda kluczowe dla fabuły punkty się zgadzają, ale Cozzi – także autor scenariusza – miksuje różne mity, dodaje od siebie wątki i w rezultacie „Herkules” jest chaotycznym nagromadzeniem historii, bohaterów i zwrotów akcji.
Gdybym „Herkulesa” oglądała jako dziecko, pewnie z sentymentu nie patrzyłabym na film tak krytycznie. Stało się jednak inaczej i to był mój pierwszy seans, a co za tym idzie nie miałam oczu zasnutych mgłą nostalgii. Wyraźnie widziałam, że kostium Zeusa i jego fryzura nadają mu wygląd figury z marcepanu, a Hera z Ateną mają na sobie błyszczące firany i plastikową biżuterię.

„Herkules”, reż. Luigi Cozzi, rok prod. 1983,  fot. kadr z filmu

Herkules musi ocalić piękną księżniczkę i swoje królestwo przed knowaniami Adriany i jej ojca, a po drodze wyczyści stajnie Augiasza, będzie siłował się na rękę z niedźwiedziem i dokona innych szlachetnych czynów, które tutaj, zwłaszcza tym oglądającym film po latach, bez dziecięcego entuzjazmu, mogą wydać się mało spektakularne.
„Herkules” ma wdzięk pstrokatej, filmowej kaszanki. Studio Cannon Films dało nam ich w latach 80. sporo, ale przecież Globus i Golan odpowiadają za kilkanaście naprawdę kultowych produkcji – m.in. „Amerykańskiego ninja”, „Cyborga” czy „Kickboxera”.

„Herkules”, reż. Luigi Cozzi, rok prod. 1983,  fot. kadr z filmu

Ci faceci odkryli dla świata Chucka Norrisa i Jeana-Claude’a Van Damme’a. Chcieli odkryć też Lou Ferrigno, który – na wzór Arnolda Schwarzeneggera, kulturysty i trenera po „Herkulesie w Nowym Jorku” – miał stać się gwiazdą kina akcji. Tak się jednak nie stało, a Ferrigno dziś najbardziej znany jest wciąż z roli Hulka.

Herkules po raz drugi

Ferrigno zagrał jeszcze dwa lata później w sequelu „Herkulesa”, w latach 80. był też Sinbadem, nieprzerwanie też wcielał się też a Hulka. Kariery na miarę kolegi Austriaka jednak nie zrobił.
Sybil Danning także przepadła w końcu lat 80. na skutek wypadku, który ukrócił karierę królowej kina klasy B. Aktorka znana była stałym bywalcom wypożyczalni VHS dzięki rolom w takich filmach jak „Panther Squad”, „Więzienie kobiet” i „Dziewczyny z poprawczaka. Zarówno ona jak i Ferrigno może i nie przebili się nigdy do świata hollywoodzkiego blichtru, ale w pamięci fanów kultowego kina mają się świetnie i taka rozpoznawalność chyba im wystarcza.

„Herkules”, reż. Luigi Cozzi, rok prod. 1983,  fot. kadr z filmu

W „Herkulesie” niemal wszyscy są dubbingowani – także Ferrigno, który miał problemy ze swoimi kwestiami z racji kłopotów ze słuchem.
Ukochaną Herkulesa, piękną Kasjopeję zagrała Ingrid Anderson, która także zakończyła karierę pod koniec lat 80., a nim to się stało zagrała m.in. w „Niebezpiecznych ujęciach”.
„Herkules” powstał za 2,5 mln dol., a zarobił na całym świecie ponad 10 mln. W 1985 r. Cozzi wyreżyserował „Przygody Herkulesa”, w której mięśnie napisał znowu Ferrigno. Jako reżyser Cozzi wsławił się jeszcze „Starcrashem” – czyli bezwstydną kalką z „Gwiezdnych wojen” z młodym Davidem Hasselhoffem oraz horrorem „Upiorny dom”.