„Podróż”. Eric Roberts kontra Rutger Hauer
„Podróż” to telewizyjna produkcja z 1993 r., w której reżyser John Mackenzie opowiada dobrze znaną (np. z „Noża w wodzie” i „Przylądka strachu”) historię. Oto małżeństwo w stanie rozpadu przyjmuje na jacht nieznajomych, pozornie sympatycznych gości. I szybko tego żałuje, bo to, co miało być malowniczym rejsem po Morzu Śródziemnym staje się walką o życie.
Pewnie nie spojrzałabym na „Podróż” łaskawym okiem, gdyby nie obsada. Rutger Hauer, gwiazda „Łowcy androidów” i „Autostopowicza”, gra tu Morgana Norvella, a Karen Allen, czyli Marion Ravenwood z serii o Indianie Jonesie – jego żonę, Catherine.
Są ze sobą od liceum (20 lat), ale ostatnio coś się między nimi popsuło. Mają nadzieję, że zjazd absolwentów i rejs wśród włoskich zatoczek naprawi ich związek. Ale tak się nie dzieje. Na imprezie poznają Ronnie i Gila Freelandów (maniakalny Eric Roberts i uwodzicielska Connie Nielsen tuż przed „Adwokatem diabła”), którzy sprytnie wpraszają się na pokład ich jachtu pod pretekstem wspólnej wyprawy.
Napięcie powoli rośnie, bo Gil i Katherine przespali się ze sobą w liceum, a piękna Ronnie próbuje uwieść Morgana. W dodatku Gil wciąż prowokuje męża Catherine, który niedawno przeszedł zawał, co jest dla niego o tyle trudne, że był niegdyś mistrzem pływackim i tęskni za dawną sprawnością.
Freelandowie badają granice Norvellów pozornie zachowując się z irytującą jowialnością, ale tak naprawdę – ewidentnie coś knując. Co, oczywiście nie zdradzę, ale finał „Podróży” trzyma w napięciu.
Scenariusz jest sprawnie skonstruowany, bohaterowie napisani starannie. Rośnie nie tylko napięcie między dwoma małżeństwami, ale też między Morganem i Catherine, którzy oprócz tego, że zmagają się z własnymi problemami, muszą jeszcze stawić czoła Freelandom. Znajdują tu porozumienia i ich wspólna walka o życie scali to, co popsuło się w ich związku. Hauer świetnie sprawdza się jako prześladowana ofiara, zwłaszcza, że to przecież on zwykle wciela się w prześladowców – czy to we wspomnianym już „Autostopowiczu”, czy też „Nieoczekiwanym ataku”. Jego kwaśne grymasy i ironiczne spojrzenia bardzo tutaj pasują, choć to Roberts dominuje na ekranie wyciągając karty maniaka. Najlepszą kreację stworzyła tu jednak Karen Allen – jej Catherine od samego początku czuje, że Freelandom nie można ufać.
„Podróż” to niezły thriller, choć telewizyjny i widać w nim realizacyjną oszczędność. Na szczęście nie opiera się na scenach akcji (jest tu tylko jeden wybuch) a grze psychologicznej pomiędzy bohaterami. Dzięki temu nie razi typowy dla telewizyjnych produkcji „rozmach”. Szkoda tylko, że sama eskalacja konfliktu jest mało wiarygodna – napięcie narasta tak długo, że spodziewamy się czegoś bardziej spektakularnego. Straty nadrabiają piękne krajobrazy Sycyclii – Catherine i Morgan planują tam wyremontować zrujnowany hotel, który symbolizuje ich małżeństwo. Kiedy zakrwawieni czekają w ostatnich scenach na pomoc, a nad ruiną wschodzi słońce wiadomo już, że uda im się odbudować i jedno i drugie.