"TC 2000", reż. T.J. Scott, rok prod. 1993, plakat

„TC 2000”. Billy Blanks i Bolo Yeung w roku 2020

Niewiele jest rzeczy, które fanom kina akcji mogą nie spodobać się w „TC 2000”. Jeśli jest coś, co mi w tym filmie z 1993 r. zazgrzytało to napisy końcowe, a właściwie sekwencja „wystąpili”, w której z marsowymi minami, wymachują bronią pozują gwiazdy tej produkcji: Billy Blanks – bóg fitnessu i sztuk walki, Bolo Yeung – chińska legenda sztuk walki i aktor znany m.in. z „Wejścia smoka”, czy „Krwawego sportu”. Załapał się tam nawet Matthias Hues, który w „TC 2000” gra rolę mocno drugoplanową. Zabrakło za to aktorki Bobbie Phillips, odtwórczyni głównej, tytułowej roli i adeptki Blanksa, z którym trenowała sztuki walki. Nawet wttedy, na początku lat 90., pominięcie gwiazdy filmu zastanawia i smuci.
„TC 2000” wyreżyserował T.J. Scott – dziś ceniony reżyser telewizyjnych hitów takich jak „Gotham”, czy „Orphan Black” – dla którego „TC 2000” był pełnometrażowym debiutem. Scott jest też autorem scenariusza filmu, a na koncie jako scenarzysta i reżyser ma jeszcze m.in. szczęśliwie zapomniane „Dziedzictwo” z Davidem Hasselhoffem z czasów, gdy gwiazdor „Słonecznego patrolu” i „Nieustraszonego” przeżywał lekki spadek formy.

W 1993 r. spadku formy nie przeżywali z pewnością ani Blanks ani Yeung, wówczas jedne z największych gwiazd kopanego kina na świecie. Akcja „TC 2000” rozgrywa się w przyszłości z perspektywy twórców, a w niedalekiej przeszłości z perspektywy dzisiejszego widza. Rok 2020 w tej rzeczywistości może i nie jest naznaczony pandemią, ale ludzkość zmaga się z zatruciem środowiska, które bogatych wygnało pod powierzchnię ziemi pozostawiając biednym zanieczyszczony świat. Po nim hulają groźne gangi, przestępczość kwitnie w najlepsze, a tych chroniących się pod ziemią chronią specjalne oddziały wysoce wyszkolonych oddziałów futurystycznej policji.
Jason Storm (Blanks) wraz z partnerką Zoey (Phillips) są dwuosobowym oddziałem, z którym gangsterzy nie mają żadnych szans. Pewnego dnia jednak Zoey ginie w czasie ataku gangu na centrum dowodzenia, a jej ciało zostaje wykorzystane do stworzenia tytułowej TC 2000 – androida nastawionego na zabijanie. Jednocześnie Jason wpada na trop spisku na najwyższych szczeblach władzy, który ma doprowadzić do eksterminacji ludzi na powierzchni ziemi, która wcale nie jest tak zanieczyszczona i niebezpieczna, jak kazało mu wierzyć dowództwo. Zwolniony ze służby, wspólnie z mistrzem sztuk walki, który potrafi zabić specjalnym ruchem nawet przez zamknięte drzwi (o czym nieodwracalnie przekonuje się bohater Huesa) wypowiada wojnę gangom, zakłamanym władzom i rusza Zoey na ratunek.

„TC 2000” to film bardzo naiwny, ale niezwykle klimatyczny. Choć ja wartką, pędzącą na złamanie karku akcją byłam nieco zmęczona, na pewno będą z niej zadowoleni fani wysokooktanowej rozrywki. Sceny walki są imponujące, zwłaszcza tez udziałem Yeunga. Śmieszą niektóre rozwiązania technologiczne, które zastosowali twórcy wyobrażając sobie naszą przyszłość, ale przecież to akurat typowe w filmach z początku lat 90. Rozbawiło mnie też, że Zoey po tym, jak stała się maszyną do zabijania zaczyna ubierać się z skórzane, opięte kombinezony, a jej fryzura wygląda tak, jakby korzystała z tego samego fryzjera co członkowie zespołu Mötley Crüe. Na plus trzeba zaliczyć sporo wzruszających scen, które nie wydają się wymuszone, a pozwalają nieco wzmocnić motywacje postaci i ich psychologię. Ogląda się to przyjemnie, jest tu kilka zabawnych onelinerów i dialogów, a Blanks nieźle sprawdza się w roli herosa.