"Magiczny łuk", reż. Nicholas Corea, rok prod. 1981, plakat

„Magiczny łuk”. Zapomniane fantasy z Belindą Bauer

Na początku lat 80., kiedy kino fantasy – a zwłaszcza z nurtu Sword & Sorcery – było w rozkwicie, każda wytwórnia chciała mieć swojego Conana, a każda telewizja – swój serial fantasy. Telewizja NBC zamówiła więc szybko pilota „Magicznego łuku” („The Archer & The Sorceress”): serialu o dzielnym księciu, czarodziejce i niebezpiecznej misji. Ostatecznie jednak seria nie powstała, a 90-minutowy pilot został wydany na kasetach VHS jako pełnometrażowy film z otwartym zakończeniem. Szkoda, bo na tle wielu filmów fantasy z tamtego okresu – zwłaszcza tych najtańszych, sygnowanych przez Rogera Cormana – „Magiczny łuk” wypada naprawdę nieźle.

Przede wszystkim dlatego, że ma fabułę. Reżyser i jednocześnie scenarzysta tej produkcji, Nicholas Corea, napisał spójną historię z interesującymi postaciami, które w dłuższej perspektywie, gdyby serial jednak powstał, mogły się całkiem fajnie rozwinąć. Znany z telenoweli „Dni naszego życia” Lane Caudell gra tu księcia Torana z Melveel, którego ojciec, król Brakus (zdobywca Oscara za „Nieugiętego Luke’a, George Kennedy) zostaje zamordowany . Toran ucieka z królestwa, niesłusznie oskarżony o śmierć ojca. Ma zamiar odnaleźć pewnego czarnoksiężnika, w czym pomogą mu właśnie tytułowy magiczny łuk i piękna czarodziejka Estra, która żywi do Torana osobliwą mieszankę nienawiści i namiętności. Wiele lat wcześniej król Brakus zamordował jej matkę i Estra poprzysięgła, że znienawidzi jego krew, a więc i potomków po wsze czasy.

„Magiczny łuk”, reż.
Nicholas Corea, rok prod. 1981

Oprócz głównego wątku jest tu też sporo pobocznych. Są ludzie-jaszczury na usługach ciemności, jest sprytny złodziej, który postanawia dołączyć do Torana (po tym naturalnie, jak spróbuje go okraść), jest też sporo interesujących efektów specjalnych i pierwszy, całkowicie stworzony na syntezatorach soundtrack filmowy. Najważniejsze jednak, że główną rolę kobiecą gra Belinda Bauer, jedna z moich ulubionych aktorek. Australijska gwiazda przyjechała do USA w latach 70. i zaczynała od modelingu, szybko jednak została dostrzeżona przez Hollywood. Zadebiutowała w 1979 r. w „Zimowych zabójstwach”, a na koncie ma też ciekawe filmy gatunkowe, np. przygodowe sci-fi „Timerider: Przygoda Lyle’a Swanna”, muzyczne „Flashdance” czy „Necronomicon” i „Robo Copa 2”.

Bauer zrezygnowała z aktorstwa w 1996 r., skończyła studia i dziś pracuje z powodzeniem jako psycholożka. W „Magicznym łuku” wygląda zachwycająco i wielka szkoda, że film nie przeszedł do historii nurtu, podobnie jak jej bohaterka: niezależna i dzielna i w dodatku wyjątkowa, bo udało jej się zachować ubranie przez cały czas trwania filmu. W gatunku fantasy, który realizowali (i realizują także dziś) głównie mężczyźni, zwłaszcza w latach 80., wcale nie było to takie oczywiste.