"Piekło zza krat", reż. Robert Houston, rok prod. 1991, okładka VHS

„Piekło zza krat”. Miła niespodzianka

Mam słabość do nurtu WIP („women in prison”, czyli „kobiety w więzieniach”). Owszem, reprezentujące go filmy trudno rozróżnić, ich fabuły zwykle obrażają inteligencję widzów, a scenariusze są wtórne niczym muzyka w windzie. Każda z tych produkcji ma jednak niezaprzeczalny urok. Film WIP to zwykle opowieść o niewinnie skazanej młodej dziewczynie, która za więziennymi kratami uczy się życia. Nękana/napastowana przez strażniczki, strażników, prawników czy współwięźniarki (kamera skwapliwie to pokazuje) postanawia wreszcie zawalczyć o siebie i w finale zazwyczaj ucieka na wolność.

Istnieje kilkadziesiąt produkcji o kobietach w więzieniach, a występowały w nich m.in. Linda Blair, Sybil Danning, Brigitte Nielsen i wiele innych gwiazd kina klasy B. „Piekło zza krat” („Caged Fear”, film znany jest także jako „Hotel Oklahoma”) na pierwszy rzut oka wygląda na kolejną produkcję z tego nurtu: niespecjalnie oryginalną i raczej żerującą na nagości oraz ciemiężeniu bohaterek.

Kristen Cloke i David Keith w filmie „Piekło zza krat” Roberta Houstona, rok prod. 1991

Tymczasem, film Roberta Houstona (jako aktor znany z roli Bobby’ego w dwóch częściach „Wzgórza mają oczy”) to pastisz gatunku. Nieźle zrealizowany, dobrze zagrany i przede wszystkim, w połowie zaskakujący pomysłowym twistem, który nadaje całości komediowego charakteru.

W „Piekle zza krat” odsiadkę zalicza piękna i młoda Kristen (w tej roli znana z serialu „Millennium” Kristen Cloke). Na zabój kocha swojego chłopaka Tommy’ego (jak zawsze świetny David Keith). Samo uczucie nie pozwala im jednak żyć na poziomie. Tommy chciałby kupić Kristen pierścionek zaręczynowy, ale nie ma na niego pieniędzy. Postanawia więc napaść na jubilera i w efekcie zostaje ranny. Policja łapie Kristen, a ona z miłości przyznaje się do wszystkiego. Za kratami przejdzie chrzest ognia. Czekają tam już na nią współwięźniarki: niezrównoważona Blanche (legenda horroru Karen Black), krewka Judy (Loretta Devine na chwilę przed wielką sławą), sprytna Joy (znana z roli we „Władcy lalek II” Charlie Spradling) i wredny personel.

Kristen jest jednak wszystko jedno. Przekonana, że Tommy ją porzucił poddaje się karze. Tymczasem jej ukochany wpada na szalony pomysł. Postanawia udawać nowego naczelnika więzienia i używając swoich biurokratycznych wpływów uwolnić Kristen.

Kristen Cloke w filmie „Piekło zza krat” Roberta Houstona, rok prod. 1991

I tu właściwie „Piekło zza krat” tak naprawdę się zaczyna, zamienia się bowiem w komedię z przekrętem w tle. Keith świetnie się odnajduje w roli nieco śliskiego Tommy’ego, który zestresowany, w garniturze, z nienaganna fryzurą i w okularach, udaje kogoś kim nie jest. Dzięki temu zabiegowi „Piekło zza krat” wyróżnia się na tle innych podobnych produkcji.

Robi też niezłe wrażenie realizacyjnie: widać, że Houston dysponował nieco większym budżetem, co można poznać nie tylko po scenografii, ale też pomysłowych ujęciach, ścieżce dźwiękowej (znalazł się na niej np. utwór „Cherrie Pie” zespołu Warrant) i rozmachowi większemu niż ten, który zwykle towarzyszy kasetowym filmom WIP.

Ten miał premierę w 1991 r. i dziś jest raczej nieznany. Jeśli lubicie tanie opowieści o kobietach za kratami to film z Cloke i Keithem zdecydowanie jest lekturą obowiązkową.