Krew Bohaterów, 1989, frag. plakatu, fot. New Line Cinema

„Krew bohaterów”. Rutger Hauer w bliskim kuzynie „Mad Maxa”

David Webb Peoples, scenarzysta „Łowcy androidów”, „12 małp”, „Galaktycznego wojownika” i „Zaklętej w sokoła”, wyreżyserował w swojej karierze tylko jeden film –  „Krew bohaterów”. I wielu reżyserów mogłoby mu pozazdrościć tego, że w 1989 roku stworzył dzieło w swojej klasie doskonałe, nawet jeśli – jedyne w dorobku. „Krew bohaterów” to ciężkie, przygodowe postapo, które nie wygląda gorzej od „Mad Maxa”, a na tle innych produkcji s-f z lat  80. prezentuje się niezwykle korzystnie, zapewne dzięki dość imponującemu budżetowi 10 milionów dolarów.

BLOOD OF HEROES (aka SALUTE OF THE JUGGER), Joan Chen, 1988

Po filmie Peoplesa widać, że każdy grosz został wydany z uwagą, a aby wprowadzić oszczędności – film nakręcono na australijskiej pustyni Coober Pedy. O tej pustyni pisze w swojej autobiografii gwiazda „Krwi bohaterów”, Rutger Hauer, który twierdzi, że pewnego dnia, w czasie przerwy zdjęciowej, zapuścił się na swym wiernym motocyklu wgłąb Coober Pedy i stracił rozeznanie w terenie. Na szczęście, udało mu się jakoś wytypować odpowiedni kierunek i wrócił na plan filmowy.

BLOOD OF HEROES (aka SALUTE OF THE JUGGER), Rutger Hauer, 1988

„Krew bohaterów” opowiada o ponurej przyszłości, w której ludzkość wegetująca po wojnie atomowej ma w swoim pełnym cierpienia, głodu i przemocy życiu tylko jedną rozrywkę. Brutalną grę zwaną Jugger. Konkurencja ta jest wynaturzoną wersją amerykańskiego futbolu, w którym wszystkie chwyty, łącznie z łamaniem kończyn, wyrywaniem oczu i gryzieniem, są dozwolone. Pustynny świat przemierzają drużyny graczy, które wyzywają się nawzajem na pojedynki i walczą o zwycięstwo. Triumf przez jeden wieczór pozwoli im żyć jak królowie.

THE BLOOD OF HEROES, (aka SALUTE TO THE JUGGER), Joan Chen, 1989. ©New Line Cinema

Pewnego dnia, w jednym z obozowisk, drużyna, której liderem jest charyzmatyczny (Hauer, oczywiście) Sallow wygrywa z miejscową grupą. Należąca do lokalnej drużyny dziewczyna, Kidda, chce dołączyć do Sallowa i spółki. Czuje, że wiele może się od nich nauczyć i marzy o tym, aby kiedyś grać w Lidze, której członkowie żyją jak bogowie. Sallow widzi w Kidzie niepokornego siebie z młodości, po kilku grymasach i sardonicznych uśmieszkach, zgadza się więc nauczyć ją wszystkiego, co wie sam. Kiedy Kidda jest gotowa, Sallow wyzywa na pojedynek Ligę, do której sam należał, a z której został wygnany za romans z jedną z arystokratek.

BLOOD OF HEROES (aka SALUTE OF THE JUGGER), Joan Chen, 1988

„Krew bohaterów” ma niesamowitą atmosferę. Bohaterowie Peoplesa nauczyli się żyć w świecie, w którym każdy walczy o przetrwanie. Nie ma tu miejsca na wrażliwość i wątki romansowe. Każdy z bohaterów skupiony jest na zwycięstwie i polepszeniu swojego losu. Oprócz rewelacyjnego, jak zawsze, Hauera, który grywał już wymyślone przez reżysera postaci w „Łowcy androidów” i „Zaklętej w sokoła”, na ekranie wzrok przykuwa Joan Chen, Josie z „Miasteczka Twin Peaks”, aktorka znana z „Ostatniego cesarza”, „Na zabójczej ziemi” i „Nocnego łowcy”. Chen jako Kidda jest zarozumiała i pełna młodzieńczej buty. Jej bohaterka to silna, pyskata i skupiona na celu dziewczyna oraz ciekawie napisana i poprowadzona postać, pewnie jedna z bardziej interesujących bohaterek w kinie gatunkowym. W obsadzie są też: młodziutki Vincent D’Onorfio, Delroy Lindo i Anna Katarina.

Film okazał się klapą finansową, zarabiając na całym świecie niecałe 900 tys. dolarów. Widzowie jednak docenili go i zapewnili bohaterom Peoplesa nieśmiertelność. Rozgrywka wymyślona na potrzeby filmu przez reżysera, znalazła swoich amatorów. I tak, od początku lat 90. grają w nią drużyny z kilkunastu krajów, które łączą się w jedyną w swoim rodzaju ligę. Pierwszy międzynarodowy turniej rozegrany został w 2007 roku, w Hamburgu. Jeszcze nie jest za późno, aby dołączyć do najlepiej rokującej drużyny.

Istnieją dwie, dość różniące się od siebie wersje filmu. Warto zwrócić uwagę na zakończenie.