fot. 20th Century Fox Film Corp

„Buffy – postrach wampirów”. Ta z Rutgerem Hauerem i Kristy Swanson

Zanim rola Buffy Summers przyniosła Sarze Michelle Gellar nieśmiertelność, w pyskatą nastolatkę z osinowym kołkiem w garści wcielała się Kristy Swanson – gwiazda „Hot Shots!”, dziewczyna „Fantoma”, Natallie z „Pościgu” z Charlie Sheenem i Samantha z „Przyjaźni na śmierć i życie”.

Swanson świetnie odnalazła się w roli cheerleaderki obdarzonej zjadliwym humorem, która odkrywa, że jest wybrana po to, aby walczyć z wampirami. Miała urok, była zabawna i dobrze czuła konwencję pomysłu Jossa Whedona, dziś już reżysera dwóch części marvelowskich „Avengersów”, a w 1992 roku – skromnego scenarzysty.

BUFFY THE VAMPIRE SLAYER, Kristy Swanson (right), 1992, TM & Copyright (c) 20th Century Fox Film Corp. All rights reserved.

Whedon wymyślił Buffy po obejrzeniu kultowej „Nocy komety”, w której równie rezolutna jak Buffy Reggie (Catherine Mary Stewart) daje odpór zombie w opustoszałym mieście. Whedon nie był zadowolony z tego, co Hollywood robi z jego bohaterką. Producenci zmieniali scenariusz na mniej mroczny, a Buffy coraz mniej przypominała dziewczynę wymyśloną przez Whedona, który pewnego dnia po prostu wyszedł z planu i nigdy nie wrócił. Po odpaleniu serialu przez stację Warner Bros dal Buffy życie na nowo podkreślając, że filmu i serialu nie należy traktować jako całości.

BUFFY THE VAMPIRE SLAYER, Kristy Swanson, 1992, TM and Copyright (c)20th Century Fox Film Corp. All rights reserved.

Jeśli chodzi o mnie, ja zawsze wolałam film od serialu. Może dlatego, że Swanson bardziej mi się podoba w roli Buffy, a może dlatego, że oprócz niej, na ekranie swoje głupawe kwestie wypowiadają też m.in. Donald Sutherland i Rutger Hauer? Buffy to typowa bogata „dziewczyna z doliny”, która ma przystojnego chłopaka (kapitana drużyny), kilka koleżanek (złośliwych i panicznie bojących się samodzielnego myślenia), problemy w domu i niezłe wyczucie mody.

Jej puste życie zmienia się, gdy spotyka Merricka, trochę niepokojącego gościa w fedorze, który zdradzi Buffy, że jest ona wybrana przez los, aby poświęcić swe życie zabijaniu wampirów i innych stworów. Buffy oczywiście początkowo nie chce Merrickowi uwierzyć, ale dość szybko (film ma tylko 90 minut) daje się przekonać i zaczyna trening.

BUFFY THE VAMPIRE SLAYER, Kristy Swanson (bottom center), 1992, TM and Copyright (c)20th Century Fox Film Corp. All rights reserved.

Umiejętności wyniesione z boiska teraz przydadzą jej się do niesienia śmierci potworom. Będzie robiła salta, przewroty i szpagaty – wszystko to ku chwale ludzkości. A w walce z wampirami pomoże jej nonszalancki Pike, którego gra tu…Luke Perry bardziej znany jako Dylan z „Beverly Hills, 90210”, wtedy jeszcze nie pokryty kurzem i patyną.

Oprócz niego, na ekranie wypatrzycie jeszcze Hilary Swank, dwukrotną laureatkę Oscara, która w „Buffy” zadebiutowała jako antypatyczna Kimberly. Donald Sutherland wciela się w Merricka, a Rutger Hauer gra króla wampirów, dość groteskową postać z upudrowanym wąsem. Jako Lothos świetnie się bawi i naprawdę dobrze odnajduje w komediowej konwencji. No, ale to Rutger Hauer. Rutger Hauer świetnie odnajduje się w każdej konwencji.

Jeśli będziecie uważni, to wypatrzycie też Paula Reubensa (Pee-Wee Herman), Ricki Lake („Beksa”, „Lakier do włosów”), Thomasa Jane’a i Natashę Gregson Wagner (córkę Natalie Wood). W filmie początkowo mieli się pojawić też Dawid Bowie i Iggy Pop, ale niestety budżet nie pozwolił na zrobienie z nich wampirów. Co ciekawe, początkowo w rolę Buffy miała zagrać Alyssa Milano, która latami wcielała się w Phoebe w „Czarodziejkach”, użyczyła swojej twarzy Arielce z „Małej syrenki”, a ostatnio – zasłynęła rozpoczęciem akcji #MeToo, która wstrząsnęła Hollywood. Swanson miała za to zagrać Buffy w telewizyjnej wersji, ale ostatecznie rolę przejęła Sarah Michelle Gellar, a kariera Swanson od końca lat 90. przyhamowała, choć aktorka wciąż gra w kilku projektach rocznie. Głównie jednak – telewizyjnych.

„Buffy – postrach wampirów” wyreżyserowała Fran Rubel Kuzui, która w ogóle odkryła scenariusz Whedona i mimo że jej wcześniejsze filmy cieszyły się uznaniem w Cannes, to tak właśnie zostanie zapamiętana. Sam film to lekka, czasami głupawa, ale na pewno nie pozbawiona wdzięku rozrywka. Poświęćcie jej 90 minut swojego życia, a wcześniej obejrzyjcie „Noc komety”. Po to, żeby zobaczyć jak wspaniale przenika się popkultura.