
„Ostry poker w Małym Tokio”. Brandon Lee, Dolph Lundgren i jego penis
Kiedy Brandon Lee tragicznie zginął w 1993 roku na planie filmu „Kruk”, sprzedaż jego poprzednich, nielicznych filmów na kasetach VHS poszybowała w górę. „Ostry poker w Małym Tokio” to właściwie jego pierwsza duża, amerykańska produkcja. I nie da się ukryć, że akcyjniak Marka L. Lestera mógł jedynie skorzystać na tragedii Lee. Film okazał się klapą finansową, w wielu krajach wydawaną od razu na wideo, bez pokazów kinowych. Przy budżecie ośmiu milionów dolarów „Ostry poker w Małym Tokio” przyniósł wytwórni Warner Bros jedynie nieco ponad dwa miliony dolarów zysku. Producenci przestali wierzyć w film Lestera jeszcze zanim wszedł do kin, po kilkukrotnym skracaniu. Całkowicie zaś stracili wiarę po pierwszych recenzjach, które były miażdżące.

„Ostry poker w Małym Tokio” znany u nas też jako „Starcie w japońskiej dzielnicy” to nie jest zły film, choć bez wątpienia trudno nazwać go oryginalnym. Dolph Lungren gra tu wychowanego w Japonii bezwzględnego gliniarza Kennera, detektywa z Los Angeles w cywilu, który rozpracowuje Yakuzę. Kenner nie bez powodu wybrał sobie taki zawód. Jego rodzice zginęli zamordowani przez wytatuowanego samuraja-zabójcę i Kenner poświęcił swoje życie odnalezieniu mordercy rodziców. Ale nawet największy zabijaka nie może pracował w pojedynkę. Dlatego Kenner musi nauczyć się współpracy z nowym partnerem, Amerykaninem japońskiego pochodzenia, biegłym w bushido Johnnym Muratą, który niewiele wie o kulturze swoich przodków, co zapewne miało stworzyć kilka okazji na błyskotliwe żarty, czasami nawet sprytnie wykorzystane.

W Muratę wciela się Brandon Lee, syn Bruce’a Lee, który podobnie jak ojciec zginął w młodym wieku. Kiedy został postrzelony w brzuch na planie „Kruka” miał zaledwie 28 lat. Lee był biegły w sztukach walki i miał wdzięk ojca. W „Ostrym pokerze w Małym Tokio” widać, że musi się nieco hamować, aby to Lundgren wypadł na ekranie korzystniej i bardziej kompetentnie. Lee charyzmą bije jednak Szweda na głowę i przyjemnie jest go zobaczyć w bardziej komediowej roli, zwłaszcza, że oprócz „Kruka”, to właśnie film Lestera dał mu największe pole do popisu.
Atmosfera się zagęszcza, gdy Kenner odkrywa, że za morderstwami w małym Tokio stoi bezwzględny szef Yakuzy, wytatuowany Yoshida z blizną na twarzy. Ponieważ Kenner jako dziecko był świadkiem morderstwa rodziców i nawet zranił twarz zabójcy, to wnioski są raczej proste. To Yoshida zamordował jego rodziców, a od teraz krucjata przeciwko Yakuzie stanie się sprawą osobistą. Jakby tego było mało – powiązana ze śledztwem dziewczyna, która wpada w oko Kennerowi, wpada w oko też Yoshidzie. Tylko, że ten drugi będzie znacznie mniej szarmancki.

Dziewczynę gra piękna Tia Carrere, późniejsza gwiazda filmu „Kull zdobywca”, „Prawdziwe kłamstwa” i serialu „Łowcy skarbów”. Yashido ma twarz znanego gwiazdora kina akcji, Cary-Hiroyuki Tagawa, który zaczynał u Carpentera w „Wielkiej drace w chińskiej dzielnicy”, a ostatnio stworzył niezwykłą, refleksyjną kreację w serialu „Człowiek z wysokiego zamku”.
Po porażce filmu Lester, wcześniej ceniony w Hollywood twórca kina sensacyjnego (zrobił m.in. „Komando” i „Podpalaczkę”) musiał zejść na boczny tor. Co przyczyniło się do klęski „Ostrego pokera w Małym Tokio? Może świat nie był gotowy na Brandona Lee mówiącego Lundgrenowi, że „ma największe przyrodzenie jakie widział u mężczyzny”.