fot. Showtime

„Czarny Skorpion”. Kampowa superbohaterka Rogera Cormana

fot. Showtime

„Roger Corman Presents” to synonim kampowego obciachu lat 90. W połowie tamtej dekady, pod batutą Rogera Cormana jako głównego producenta, na potrzeby kablówki, powstała cała seria filmów sygnowanych przez króla kina klasy B. Niektóre z tych kilkunastu produkcji, np. „Kobieta-Osa” i „Nie z tej Ziemi”, były remake’ami oryginalnych filmów reżyserowanych przez Cormana w latach 50. i 60. Inne – jak „Vampirella”, lub właśnie „Czarny Skorpion” – oparte były na podstawie mało popularnych komiksów, lub oryginalnych pomysłów reżysera.

„Czarny Skorpion” powstał, bo Corman chciał stworzyć kobiecą superbohaterkę, skrzyżowanie Supermana, Batmana i Spidermana. Wymyślił więc Darcy Walker, piękną i odważną panią detektyw, która wciska się w ciasny i skąpy lateksowy strój Czarnego Skorpiona, po tym, jak jej ojciec ginie zamordowany, a ona sama  (po napaści na mordercę), zostaje wydalona z policji.

Przygodom „Czarnego Skorpiona” znacznie bliżej jest do telewizyjnego „Batmana” z lat 60. niż do przygód Człowieka-Nietoperza sfilmowanych przez Tima Burtona. I to nie tylko z powodu bijącej z ekranu wszechobecnej oszczędności.  „Czarny Skorpion” to pastisz kina superbohaterskiego, czasami zamierzenie groteskowy i śmieszny, ale – co zaskakujące – naprawdę dobrze zagrany i zajmujący. Reżyser filmu, Jonathan Winfrey, postanowił nie traktować przygód Darcy śmiertelnie poważnie i dzięki temu – uratował produkcję. Jego bohaterowie są karykaturalni i przerysowani, ale każdy z nich, jak w dobrym komiksie, ma swoje charakterystyczne cechy i poczucie humoru. Mój ulubieniec to szef policji odpalający papierosa od papierosa.

Zamiast skupiać się na niedociągnięciach scenariusza, tandetnych efektach specjalnych i kiepskich scenach walki, możemy zająć się na przykład grającą główną rolę Joan Severance, która nie tylko świetnie wygląda w kusym kostiumie, ale też pokazuje, że jako aktorka dobrze czuje takie kampowe klimatu. W roli Darcy jest autoironiczna, naturalna i pewna siebie. To jej zasługa, że wątek romansowy między Darcy a jej byłym partnerem policyjnym, detektywem Michaelem Russo, wypada autentycznie. To zresztą jeden z ciekawszych elementów tego filmu. Russo nie wie, że koleżanka z pracy, w której się podkochuje jest Czarnym Skorpionem. Czuje pociąg do obu jej wcieleń, a ona bawi się nim i go prowokuje.

Obsada „Czarnego Skorpiona” to połowa sukcesu tego filmu. Severance to twarz znana fanom kina klasy B, choć dopiero w „Czarnym Skorpionie” mogła zagrać prawdziwie pierwszoplanową rolę. Aktorka zagrała przed 1995 rokiem w takich hitach jak „Ptaszek na uwięzi” i „Przeklęty kamień”, nie stroniła też nigdy od scen erotycznych.

I może dlatego właśnie z taką pewnością siebie nosi kostium superbohaterki w lateksie. Jako Michael partneruje jej jak zawsze przystojny Bruce Abbott, którego wszyscy znamy z roli w „Re-Animatorach”. Na ekranie też: Casey Siemaszko i Garrett Morris – legenda SNL, amerykański komik, aktor i piosenkarz.

Bezpretensjonalny wdzięk filmu docenili krytycy, którzy byli dla niego znacznie bardziej łaskawi niż dla pozostałych odcinków serii „Roger Corman Presents”. Zresztą, rok później powstała nawet druga część, w której Severance wróciła jako Darcy. Kilka lat później jej rolę w serialu telewizyjnym przejęła Michelle Lintel, powstały też dwa filmy, były one jednak wydłużonymi odcinkami serialu. Wymyślona przez Cormana superbohaterka stała się też po premierze filmu bohaterką komiksów.

Póki co, Czarny Skorpion od ponad 15 lat nie wróciła na ekrany.