„Czarnoksiężnik 2”. Jeszcze bardziej diaboliczny. I trochę znudzony

Pierwszy „Czarnoksiężnik” wcale nie był taki znowu hitem kasowym.Teoretycznie więc, droga dla sequela zamknięta została w chwili, gdy księgowi wytwórni „TriMark” podliczyli zyski, nakreślili słupki i pokręcili głowami.

fot. IMDB

„Czarnoksiężnik 2” już nie taki fajny

Sęk w tym, że „Czarnoksiężnik” z 1989 roku, wyreżyserowany przez Steve’a Minera horror fantasy, po niezbyt udanym przemarszu przez kina, stał się hitem wypożyczalni. Klimatyczny, dowcipny film z rewelacyjnym Julianem Sandsem, jako ulubieńcem szatana, który chce odwrócić dzieło stworzenia, podbił serca nie tylko fanów dreszczowców. Spodobał się też wielbicielom kina nowej przygody, której elementów u Minera nie brakuje.

fot. IMDB

Lata 90. były bardzo specyficznym okresem, kiedy to sequele dużych filmów trafiały od razu na taśmy VHS i do wypożyczalni. „Czarnoksiężnik 2” miał w 1993 roku nieco więcej szczęścia – w kinach był wyświetlany, choć bardzo krótko. Przy budżecie 3 milionów dolarów, zarobił na całym świecie tylko niecałe 4 miliony. Słabiutko, choć historia widziała większe klapy.

Na stołku reżyserskim Minera zastąpił tu Anthony Hickox, nazwisko znane fanom horroru m.in. dzięki dwóm częściom „Gabinetu figur woskowych” i trzeciej części „Wysłannika piekieł”. Hickox miał przed sobą trudne zadanie.

Julian Sands znowu czaruje

Film Minera był surowy, miał niezwykły klimat, a aktorzy grający w pierwszym „Czarnoksiężniku” stworzyli ponadczasowe kreacje, z którymi utożsamiani są do dziś przez fanów, którzy cytują dialogi i co celniejsze riposty z pamięci.

fot. IMDB

Trudno było to przebić. Z oryginalnej obsady wrócił tylko Sands, a „jedynka” nie dawała raczej perspektyw na sequel. A już na pewno nie w takim kształcie, w jakim zrealizował go Hickox. Odciął się niemal całkowicie od oryginału i stworzył nową historię, tyle, że z tym samym czarnym charakterem.

W pierwszej części Czarnoksiężnik, przystojny młodzieniec o anielskim obliczu i zepsutej duszy, przenosi się do lat 80. XX wieku. Przeskakuje tam wprost z purytańskiego Bostonu z czasów polowań na czarownice.

Czarnoksiężnik planuję zagładę ludzkości, ale do tego potrzebna będzie mu szatańska Biblia, której części rozrzucone są po całym świecie, a właściwie Stanach Zjednoczonych, które i tu są pępkiem świata.

fot. IMDB

Czarnoksiężnik spróbuje je odzyskać, popełni przy tym mnóstwo niegodziwości i oczaruje widza swą mroczną charyzmą, którą zawdzięcza Sandsowi, aktorowi znanemu m.in. z „Pokoju z widokiem” i „Pól śmierci”.

Pupilowi diabła przeszkodzą: Kassandra, kelnerka zapatrzona w Madonnę, stanowiąca uosobienie lat 80. i ówczesnej estetyki, oraz – poważny Giles Redferne, grany przez Richarda E. Granta łowca wiedźm, który w dekadę Cyndi Lauper zawędrował rzucając się za Czarnoksiężnikiem w dziurę czasową.

fot. IMDB

W „Czarnoksiężniku 2” zło pod postacią Juliana Sandsa wraca. W efektownej scenie narodzin, seksowne i zepsute do szpiku kości. Ale jakoś też – mniej przekonujące.

Szatan i jego zachcianki

W „dwójce” ma za zadanie znaleźć na życzenie szatana kamienie runiczne strzeżone przez druidów, w tle rozgrywa się dramat miłosny pomiędzy ich potomkami, a na drugim planie przemyka nasza własna Joanna Pacuła w roli projektantki mody, która ma nieszczęście być w posiadaniu jednego z kamieni.

„Czarnoksiężnik 2” jest w przeciwieństwie do oryginału, bardziej horrorem niż filmem przygodowym. Klimat ma ciekawy, czasami surrealistyczny i ogląda się to nieźle, choć fani „jedynki” poczują niedosyt i może nawet niesmak. Mnie cała ta historia z driudami wynudziła i gdyby nie Sands, który robi co może, aby być jeszcze bardziej diabolicznym, to pewnie nie dałabym rady obejrzeć filmu do końca.

Zapobiegliwie, trzecią część, w której Sands nawet nie gra, zupełnie sobie odpuściłam. Są granice profanowania legendy.

fot. IMDB

Wiele sequeli hitowych filmów z lat 80. kuleje z powodu niedociągnięć fabularnych. Mowa głównie o tych, które na półki wypożyczalni, czy do kilku kin trafiły w latach 90., kiedy klimat ubiegłej dekady już dogorywał. Tak było z kolejnymi „Armiami Boga”, czy „Morderczymi kuleczkami”. Świetnie nakreślone postacie, zwłaszcza czarne charaktery, to czasami za mało, aby utrzymać uwagę widza.

Wszystkie trzy części dostępne są na Blu-ray w specjalnym wydaniu zawierającym całą trylogię.