„Opowieści z krypty: Orgia krwi”. Prosto od Roberta Zemeckisa
Najpierw, w 1989 r. telewizja HBO wyprodukowała serial „Opowieści z krypty”. Seria doczekała się siedmiu sezonów i emitowana była aż do 1996 r. Złośliwy Strażnik Krypty, który zapowiadał każdy odcinek balansując przy tym na granicy dobrego smaku, to dziś jeden z symbolów lat 90. „Opowieści z krypty” to serialowa antologia horroru polana czarnym humorem, z plejadą gwiazd, czasami na początku kariery.
Cieszący się ogromną popularnością show doczekał się w 1995 r. pełnometrażowego filmu zatytułowanego „Władca demonów”. Produkcja w reżyserii Ernesta Dickersona okazała się hitem kasowym, nic więc dziwnego, że odpowiadające za nią studio Universal Studios zapowiedziało kolejne dwie części planowanej trylogii „Opowieści z krypty”. Powstała tylko jedna – „Orgia krwi”.
„Opowieści z krypty: Orgia krwi” kinową premierę miała co prawda w roku 1996, ale film zaczął powstawać już w latach 70. – wtedy to Robert Zemeckis i Bob Gale, późniejsi twórcy trylogii „Powrót do przyszłości” wymyślili historię o wampirach w duchu kina eksploatacji. Ostatecznie scenariusz trafił do szuflady, a panowie zajęli się innymi projektami. W połowie lat 90. scenariusz przepisał i uwspółcześnił nieco reżyser „Orgii krwi”, Gilbert Adler, dla którego film ten jest jedynym pełnometrażowym projektem reżyserskim w karierze (Adler jest głównie producentem). Po drobnych modyfikacjach, które zrobiły z horroru Zemeckisa i Gale’a coś bliższego duchowi „Opowieści z krypty” powstała opowieść o demonicznym domu uciech pod przykrywką zakładu pogrzebowego.
Catherine Verdoux (znana ze „Słonecznego patrolu” i „Liberatora” Erika Eleniak) to wierząca, skromna kobieta, której sporo problemów dostarcza młodszy brat: pijący i rozrabiający Caleb („Straceni chłopcy”, „Stań przy mnie”). Pewnego dnia, po szczególnie ostrej kłótni Caleb wychodzi z domu i znika. Catherine wynajmuje więc szemranego prywatnego detektywa Rafe’a (komik Dennis Miller, który sporą część swoich kwestii wymyślał na poczekaniu). Trop wiedzie do domu publicznego, w którym seksowne wampirzyce wabią kolejne ofiary. Pruderyjna Catherine i Rafe będą musieli jakoś ze sobą współpracować, uratować Caleba, a przy okazji – nie dać się ugryźć.
„Opowieści z krypty: Orgia krwi” to sympatyczny horror z kilkoma naprawdę zabawnymi momentami, ale widać, że scenariusz został przerobiony na szybko, bo nawiązania do serialu są powierzchowne i wymuszone. Brakuje też trochę niepokojącego klimatu, który unosił się w oryginale nawet w tych pozornie lżejszych odcinkach.
Szkoda, że postać Catherine nie została poprowadzona tak, jak w pierwotnej wersji scenariusza. Bohaterka Eleniak miała być podobno byłą gwiazdą porno, która odnalazła siebie dzięki religii. To dodałoby tej postaci trochę głębi.
Sporo tu nawiązań do klasycznych horrorów, jasnym punktem jest też naprawdę dobra Angie Everhart w roli naczelnej wampirzycy, która w 1996 r. miała nikłe doświadczenie aktorskie. Plotka głosi, że umawiała się wtedy z Sylvestrem Stallone i że to właśnie on napomknął producentom filmu, że mogliby ją zatrudnić. Była to bardzo dobra decyzja, bo Everhart wyraźnie świetnie się bawi i wydaje się być nieustraszona.
Na drugim planie zobaczycie też Chrisa Sarandona jako dwulicowego ewangelistę z gitarą elektryczną, gdzieś tam mignie wam Whoopi Goldberg, a fani serialu na pewno rozpoznają też Williama Sadlera („Skazani na Shawshank””Szklana pułapka 2”), który jest z nim dość mocno związany. Tutaj wciela się akurat w pewną siebie mumię, która przegrywa zakład ze Strażnikiem krypty.
Film był porażką finansową, z biegiem lat jednak dorobił się statusu kultowej produkcji. Trzecia część trylogii nigdy jednak nie powstała.
„Opowieści z krypty: Orgię krwi” obejrzycie tutaj. Film jest też dostępny w specjalnej edycji wydanej przez Shout! Factory. Z tego wydania pochodzi też główne zdjęcie.