„Piramida strachu”. Młody Sherlock Holmes na tropie

Sherlock Holmes to jedna z najpopularniejszych postaci w popkulturze, a jego przygody należą do najczęściej ekranizowanych w historii. Tylko w przeciągu ostatniej dekady powstały m.in. dwa kinowe filmy z Robertem Downeyem, Jr. w roli głównej, szalenie popularny serial BBC z Benedictem Cumberbatchem, wariacja na temat Holmesa z Jonnym Lee Millerem i Lucy Liu, a w grudniu premierę miała naprawdę fatalna komedia „Holmes i Watson”, która okrzyknięta została najgorszym filmem 2018 r. i obsypana Złotymi Malinami.

fot. kadr z filmu

Sherlock Holmes w okresie dojrzewania

Niemal 100 lat od debiutu Holmesa w napisanym przez Arthura Conan Doyle’a w 1887 r. „Studium w szkarłacie” na ekrany kin wszedł wyprodukowany przez Stevena Spielberga film przygodowy „Piramida strachu”, w którym słynny detektyw jest nastolatkiem, przeżywa problemy miłosne i daleko mu do chłodnego dżentelmena znanego z literackiego oryginału. Spielberg jako producent, Barry Levinson („Rain Man”, „Good Morning, Vietnam”) na stołku reżyserskim plus scenariusz Chrisa Columbusa („Kevin sam w domu”, „Zwariowana noc”) – to mogło zakończyć się tylko sukcesem, prawda?

fot. kadr z filmu

I pewnym sensie tak właśnie było, choć „Piramida strachu” nie była na pewno hitem kasowym (18 mln. dol. budżetu i 19 mln.dol. przychodu). W 1985 r., kiedy to weszła na ekrany kin inny film sygnowany nazwiskiem Spielberga (tym razem jako reżysera) święcił triumfy mając podobną fabułą i kilka bardzo podobnych scen. „Indiana Jones i Świątynia Zagłady”, w przeciwieństwie jednak do „Piramidy strachu” przyniósł producentom gigantyczne dochody (przy budżecie 28 mln. dol. ponad 330 mln. dol. zysku).

fot. kadr z filmu

Badacze literatury i znawcy Sherlocka Holmesa wiele mogą „Piramidzie strachu” zarzucić. Po pierwsze, Holmes i Watson nie poznali się w szkole, a w prosektorium, jako dorośli mężczyźni. Po drugie, Sherlock nigdy nie był zakochany, a tutaj ma dziewczynę – Elizabeth. Po trzecie, żadne z oryginalnych opowiadań nie opisuje młodzieńczych lat detektywa, a i informacji o jego dorastaniu w książkach Conan Doyle’a jest niewiele.

Ponuro i makabrycznie

Młodociani Holmes i Watson próbują tutaj rozwiązać zagadkę morderstw, w której główną rolę odgrywa krwawy egipski kult. Jednocześnie chcą jakoś utrzymać się na powierzchni w szkole i zdemaskować geniusza zbrodni, który okaże się być potem nemezis słynnego detektywa – Profesorem Moriartym. Columbus spory nacisk położył w swym scenariuszu na wątek miłosny między Holmesem a Elizabeth, chcąc w swojej historii wyjaśnić, skąd wziął się u detektywa-konsultanta brak zainteresowania płcią piękną. Doszedł do wniosku, że stoi za tym jakaś tragedia miłosna i takie rozwiązanie zawarł w swoim scenariuszu.

fot. kadr z filmu

„Piramida strachu” to film dość ponury, miejscami makabryczny. W pamięć zapada szczególnie scena, w której Watson i Holmes są świadkami składania ofiary przez członków kultu Rame Tep. Sekwencja ta w filmie dla młodzieży może szokować, zwłaszcza, że jest jeszcze bardziej przerażająca niż ta ze wspomnianej wcześniej „Świątyni zagłady”, w której ofiara ma wyrwane serce (w „Piramidzie strachu” zalana zostaje wrzącym woskiem).
Ta makabra może odstraszyć młodszych widzów, ale dzięki temu film Levinsona to coś więcej niż po prostu produkcja przygodowa – to angażująca historia kryminalna, z nieźle napisaną zagadką i szczyptą suspensu, budzącym strach antagonistą i wrażliwymi bohaterami na tropie wielkiego zła. No i niesamowitym soundtrackiem napisanym przez Bruce’a Broughtona (nominacja do Oscara za „Silverado”).

fot. kadr z filmu

Efekty specjalne na medal

Film o przygodach młodego Sherlocka jest pod wieloma względami przełomowy. Występuje w nim np. pierwsza postać wykreowana przy pomocy CGI – składający się z części witraży rycerz uzbrojony w miecz, który przyniósł twórcom efektów specjalnych w filmie nominację do Oscara. To jedna z nielicznych opowieści o detektywie, w której sytuację ratuje inspektor Lastrade, jedna z kluczowych postaci ginie, co było w kinie młodzieżowym lat 80. raczej rzadkie, aktor Henry Winkler („Happy Days”) zadebiutował na planie w roli producenta, a film Levinsona był przełomowy też dla karier występujących w nim w głównych rolach aktorów. Od premiery minęły bowiem 34 lata, a „Piramida strachu” pozostaje ich najsłynniejszym filmem.
Grający młodego Sherlocka Nicholas Rowe nigdy już nie zagrał głównej roli, po ukończeniu Uniwersytetu w Eton zajął się swoją karierą naukową, a w 2015 r. na chwilkę pojawił się w filmie „Pan Holmes”, w którym dręczonego demencją detektywa zagrał Ian McKellen.

fot. kadr z filmu

Alan Cox, który zagrał Watsona też nie miał zbyt wiele szczęścia. Po roli w „Piramidzie strachu” przeniósł się do telewizji, gdzie zagrał np. w produkowanych przez Spielberga „Kronikach młodego Indiany Jonesa”.
Najlepiej poradziła sobie wcielająca się w Elizabeth piękna Sophie Ward, która zagrała jeszcze w „Powrocie do Krainy Oz”, „Wichrowych wzgórzach”, „Gabinecie figur woskowych II” i „Księdze krwi”.
Na ekranie zobaczycie też jak zwykle świetnego Anthony’ego Higginsa, który kinomanom znany jest m.in. z „Kontraktu rysownika”, „Poszukiwaczy zaginionej Arki” i „Bandyty”.

Film możecie znaleźć np. na YouTube.