„Supergirl”. Kuzynka Supermana w akcji

35 lat temu świat nie był gotowy na superbohaterki, czego „Supergirl” z 1984 r. jest doskonałym przykładem. Ale nie tylko widzowie nie byli przygotowani na damskich superbohaterów. Również filmowcy nie wiedzieli jak podejść do tematu, co w przypadku filmu w reż. Jeannota Schwarca („Gdzieś w czasie”, „Szczęki 2”) poskutkowało nie tylko wielką porażką kasową (35 mln. dol. budżetu i tylko nieco ponad 14 mln. zysku), ale też podejrzliwym podejściem producentów do kobiet w pelerynach przez kolejnych 20 lat. „Supergirl” do dziś stawiana jest w jednym szeregu z „Kobietą-Kotem” i „Elektrą”, jako przykład tego, jak nie powinno się robić filmów z superbohaterkami. Wydaje się, że dopiero „Wonder Woman”, która na ekrany kin weszła w 2017 r. pozwala spojrzeć na film Schwarca inaczej.

Supergirl ma twarz Helen Slater

„Supergirl” to efekt porażki trzeciej części „Supermana”. Producenci postanowili po klęsce odświeżyć serię i przedstawić nową postać, a że prawa do filmowania przygód kuzynki Supermana wykupili od DC razem z prawami do ekranizacji komiksów o „Człowieku ze Stali”, trzeba było tylko wybrać odtwórczynię głównej roli.
Tutaj lepszej decyzji nie mogli podjąć. Do roli Supergirl, pierwszej ekranowej superbohaterki z własnym filmem o wielkim budżecie, rozpatrywane były m.in. Demi Moore i Brooke Shields. Zwłaszcza Shields, która dziś uznawana jest za ikonę lat 80., a wtedy – była jedną z najsłynniejszych aktorek i modelek na globie, wydawała się producentom idealnym wyborem do roli dziewczyny bez wad. Schwarc wolał jednak, aby w jego filmie wystąpiła nieznana twarz, która po prostu stanie się Supergirl i tak zostanie zapamiętana. Padło na Helen Slater, dla której rola kuzynki Supermana była debiutem. Przyniosła jej nominację do Saturna dla najlepszej aktorki i światową sławę, którą 18-letnia wówczas Slater dobrze wykorzystała (zagrała potem m.in. w filmach „Legenda o Billie Jean” i „Tajemnica mojego sukcesu”).

Faye Dunaway budzi sympatię

Jej Supergirl, podobnie jak Wonder Woman w wykonaniu Gal Gadot, to czarująca, odważna, prostoduszna i szlachetna dziewczyna, która przybyła na Ziemię z uduchowionego miasta położonego na Kryptonie, planecie rodzinnej Supermana, leżącej gdzieś tam w innej galaktyce. Kara jest księżniczką na swojej planecie, a na Ziemi – dziewczyną obdarzoną nadnaturalnymi mocami. Jak jej kuzyn potrafi latać, jest nadludzko silna, a z z oczu miota płomieniami laserów. Na naszej planecie szuka magicznego artefaktu, który znalazł się u nas w skutek błędu mentora Kary, błędu który może skończyć się tragicznie dla mieszkańców jej miasta. Artefakt wpada jednak w ręce wiedźmy z aspiracjami do władania światem – Seleny. Kara musi pokonać czarownicę, nauczyć się żyć między ludźmi (w przebraniu Lindy, uczennicy prestiżowej szkoły dla dziewcząt), zakochać się po raz pierwszy i uratować swoje miasto.

Historia jest naiwna, miejscami infantylna. Selena w wykonaniu karykaturalnej Faye Dunaway budzi sympatię, choć aktorka zgarnęła za rolę wiedźmy – z fobią na punkcie starzenia się – nominację do Złotej Maliny, podobnie zresztą jak wcielający się w mentora Kary Peter O’Toole. Na ekranie zobaczycie jeszcze Mię Farrow (matka Kary) i komika Petera Cooka. Christopher Reeve, czyli Superman ze słynnej serii czterech filmów miał początkowo pojawić się w małej roli, ostatecznie jednak odmówił występu w filmie, choć jako Superman miga na ekranie na chwilę, prężąc się na plakacie. „Supergirl” miewa zabawne momenty, historia naiwnej Kary nie angażuje jednak, a z dziecinną bohaterką trudno się utożsamiać, choć Slater to na ekranie sam urok. Bohaterka zdaje się jednak nie dojrzewać w czasie seansu, sporo w jej historii nielogiczności, których analiza odwraca skutecznie uwagę od sympatycznej w sumie opowieści. Autorem scenariusza jest David Odell, który na koncie ma m.in. „Ciemny kryształ” i „Władców wszechświata”.

Rolę Seleny początkowo zaproponowano Dolly Parton, która jednak uznała, że nie chce zagrać czarownicy i nawet 7 mln. dol., którymi ją nęcono nie zmieniły jej zdania. Ofertę odrzuciły też Goldie Hawn i Jane Fonda.
Film miał być początkiem całej serii, ale kiepskie wyniki finansowe produkcji położyły kres tym planom. Dla Slater był to jednak dopiero początek przygody ze światem Supermana – w serialu „Tajemnice Smallville”- o młodości Człowieka ze Stali – wcieliła się w jego biologiczną matkę, a historia zatoczyła koło w produkcji stacji CW „Supergirl”, w której z kolei zagrała adopcyjną matkę Kary (w tej roli – Mellissa Benoist).

Film znajdziecie m.in. na różnych nośnikach na Amazonie.