„W szponach C.I.A.” Roddy Piper i Billy Blanks znowu razem

Roddy Piper to mój ulubiony zapaśnik, który dokonał udanego transferu do Hollywood (nawet, jeśli tego podziemnego). Piper w latach 80., w czasach swojej świetności, zagrał m.in. w „Oni żyją!” Johna Carpentera i słynnym „Mieście żab” Donalda G. Jacksona i R.J. Kizera. Lata 90. przyniosły mu serię występów w kinie klasy B przeznaczonym na półki wypożyczalni VHS. Film „W szponach C.I.A.” (org. „Tough and Deadly”) z 1995 r. to doskonały tego przykład. Piper już wtedy przebąkiwał w wywiadach, że aktorstwo nie sprawia mu tyle frajdy co kiedyś, co miało mieć związek z licznymi kursami aktorskimi, które zabiły w nim bakcyla. W filmie Steve’a Cohena („Całkowite oddanie”, reżyser drugiej ekipy przy „Goonies”) jednak w ogóle tego nie widać. Piper ma tyle charyzmy co zawsze, gra z lekkością i przymrużeniem oka, bez którego „W szponach C.I.A.” byłoby pewnie nieoglądalne. Zwłaszcza, że grający drugą główną rolę Billy Blanks (guru fitnessu z rolami w „Lwim sercu” i „Ostatnim skaucie” na koncie) podchodzi do swojej postaci śmiertelnie poważnie.

Klasyczne buddy movie

„W szponach C.I.A.” to typowe, kasetowe kino akcji. Blanks gra superszpiega, któremu po piętach depcze C.I.A. W wyniku zamachu na swoje życie, ciężko ranny i z amnezją trafia do szpitala. Agenci C.I.A. nawet wtedy próbują go zabić, ale na szczęście, w szpitalu w innej sprawie jest akurat grany przez Pipera Elmo Freech – prywatny detektyw z dyskusyjnymi metodami pracy. Wspólnie spróbują rozwikłać zagadkę przeszłości superszpiega, a przy okazji uformują przyjaźń w stylu klasycznych buddy movies. Sarkastyczne uwagi będą wymieniali nawet rachując kości filmowym złoczyńcom, a ich jedyne kłótnie dotyczyły będą tego, jakiej muzyki będą słuchali.
„W szponach C.I.A.” to przyjemne, lekkie kino sensacyjne, które jest znacznie lepsze niż mogłaby sugerować okładka kasety wideo: z Blanksem w ciasnych dżinsach i Piperem groźnie celującym w stronę obiektywu z broni. Film ma akurat tyle humoru, że nie traktuje się go poważnie i tyle dramaturgii, że chcemy przekonać się, czy bohaterowie wyjdą z tej intrygi cało.

Dobre kino akcji

Dodatkowo sceny akcji robią wrażenie – Blanks jest w końcu mistrzem sztuk walki, a Piper doświadczonym wrestlingowcem. Każda z postaci ma więc własny styl walki, z czego ten Blanksa jest znacznie bardziej finezyjny.
Roddy Piper zmarł w 2015 r., we śnie. Miał 61 lat, a przyczyną jego śmierci był zawał serca. Jest jedną z największych legend amerykańskiego wrestlingu, a wiele z jego filmowych ról przeszło do historii kina kultowego. Z Billym Blanksem zagrał w dwóch filmach – oprócz „W szponach C.I.A.” panowie pojawili się jeszcze razem w akcyjniaku „Szpony orła 2” (1993).
Blanks wciąż bardziej znany jest jako guru fitnessu niż jako aktor, ale to nie przeszkadza mu w regularnym grywaniu w filmach.
Oprócz Pipera i Blanksa, w „W szponach C.I.A.” zagrali też m.in. Richard Norton („Amerykański Ninja”, „Equalizer 2000”) oraz Lisa Stahl, aktorka znana np. z filmów „Shallow Grave” i „Inwazja na U.S.A.”.