"Podwójna świadomość", reż. Jon Kroll, rok prod. 1997, plakat

„Podwójna świadomość”. Bruce Campbell i Billy Campbell

Billy Campbell („Człowiek-rakieta”) udający Bruce’a Campbella (wiecie dobrze, kim on jest) w telewizyjnej produkcji sci-fi? Pachnie przaśną chałturą. Ale „Podwójna świadomość” („Menno’s Mind”) to coś więcej. Zrealizowany w 1997 r. film Jona Krolla („Amanda i kosmita”) to nieco dziwne, ale całkiem zgrabne połączenie „Pamięci absolutnej”, „Matrixa” i kilku innych produkcji, które opowiadają o świecie przyszłości, w którym świadomość jest umowna.

Billy Campbell gra tu nieco zahukanego nerda, komputerowca Menno. Ten pracuje w Resorcie: miejscu, w którym każdy może spełnić swoje najskrytsze fantazje. Wystarczy, że podłączy się do komputera, a program zrobi resztę. Spotkanie z ukochaną z młodości? Proszę bardzo. Szybki numerek z piersiastą blondynką? Nic prostszego. Menno stworzył system, który wykorzystuje wspomnienia do pisania nowych. Dzięki temu władza trzyma ludzkość w ryzach.

Bruce Campbell w filmie „Podwójna świadomość”

To nie podoba się jednak Mickowi Dourifowi (Bruce Campbell), szefowi ruchu oporu. Po nieudanej akcji sabotażowej w Resorcie Mick ląduje w gabinecie Menno i umiera pozostawiając programowi swoją świadomość. Piękna Loria (Stephanie Romanov), ukochana i towarzyszka broni Micka terroryzuje Menno, który zastraszony wgrywa sobie do mózgu (ah, kino sci-fi lat 90.!) świadomość Micka. I tu zaczyna się prawdziwa zabawa. Billy Campbell od tego punktu gra dwie postaci jednocześnie, przy czym całkiem nieźle naśladuje Bruce’a Campbella w tej jego hiperaktywnej i jednocześnie szarmanckiej odsłonie. Zabawnie obserwuje się, jak Billy Campbell lawiruje między jednym bohaterem, a drugim. Zresztą, nie tylko on nieźle się tu bawi. Corbin Bernsen, spec od ról śliskich typów i czarnych charakterów jest tu Felixem Mediną, oportunistą, który marzy o karierze prezydenta USA i zabije każdego, kto stanie mu na drodze. Wspaniały Robert Vaughn jest z kolei na drugim planie senatorem, którego czeka kiepski koniec.

Stephanie Romanov w filmie „Podwójna świadomość”

„Podwójna świadomość” to relikt z czasów, kiedy kino na potęgę wykorzystywało złowrogie „dyski” i „dyskietki” jako kluczowe elementy fabuły, komputery na ekranie przypominały lodówki, a cyberprzestrzeń: renderowane animacje z reklam środków przeciwbólowych. Film pewnie nie wyróżniałby się jakoś szczególnie na tle podobnych produkcji, ale góruje nad nimi obsadą i sporym dystansem twórców do fabuły. „Podwójna świadomość” przesiąknięta jest absurdalnym humorem, co sprawia, że cała historia Menno wzięta zostaje przez nas od razu w nawias.