"Pogromca robali". reż. Lorenzo Doumani, rok prod. 1998, plakat

„Pogromca robali”. Wielkie karaluchy atakują

„Pogromca robali” („Bug Buster”) to mało komu dziś znany horror komediowy z 1998 r., którego scenariusz nawiązuje zarówno do monster-movies z lat 50. jak i „Wstrząsów” czy popularnych w erze VHS „Karaluchów”. Centralną postacią filmu Lorenzo Doumaniego jest tytułowy pogromc: Generał George S. Merlin, weteran z Wietnamu, który w campowych reklamówkach z kablówki zapowiada, że „przeżył wietnamską dżunglę i poradzi sobie w dżungli w twoim domu”. Przerysowany bufon jest najsłynniejszym w USA specem od dezynsekcji. Jego talenty będą na wagę złota w małym miasteczku-kurorcie, które opanowane zostało przez mutowane i krwiożercze karaluchy.

Obsada „Pogromcy robali” robi wrażenie. W tytułowej roli występuje tu Randy Quaid, nominowany do Oscara za „Ostatnie zadanie”. Katherine Heigl, tuż przed wielką popularnością, jaką przyniósł jej serial „Chirurdzy” wciela się w Shannon, dziewczynę z wielkiego miasta, która właśnie przeprowadziła się do opanowanej przez szkodniki mieściny. Meredith Salenger („Pocałunek”) gra Veronicę, małomiasteczkową, niezbyt rozgarniętą piękność, która rywalizuje z Shannon o serce przystojnego mechanika samochodowego (znany z „Idealnego podejrzanego” David Lipper). Na drugim planie m.in. George Takei, jako genialny biolog, który ostrzegał wszystkich przed groźnymi mutacjami, ale oczywiście nikt go nie słuchał.

„Pogromca robali” miał potencjał by dzięki humorowi ograć wszystkie znane z monster-movies klisze, a zamiast tego po prostu je zrecyklingował nie przynosząc żadnego powiewu świeżości. Kolejne wydarzenia przebiegają dokładnie tak, jak można się tego spodziewać, ostatnia scena – przewidywalna do bólu – nie wywołuje nawet półuśmiechu, a najjaśniejszym punktem filmu jest zdecydowanie Quaid. I tu kolejne rozczarowanie: do akcji – poza pokazywanymi od czasu do czasu klipami promującymi biznes Generała – sam Pogromca wchodzi dopiero niemal w końcówce filmu. Szkoda, bo dzięki tej postaci „Pogromca robali” miał szansę na status filmu kultowego w pewnych wąskich kręgach. A tak, został po prostu zapomniany.