"Rycerz 2010", reż. Sam Pillsbury, rok prod. 1994, okładka DVD

„Rycerz 2010”. „Nieustraszony” końca świata

A gdyby tak…zrealizować „Nieustraszonego”, ale fajniej? Co prawda bez Davida Hasselhoffa. I Michaela Knighta w ogóle. Ale za to w przyszłości. Post-apokaliptycznej. Z Brionem Jamesem jako śliskim, schorowanym właścicielem wielkiej korporacji specjalizującej się w technologii VR.

Brzmi karkołomnie i takie właśnie było. Powstały w 1994 r. „Rycerz 2010” („Knight Rider 2010”) to kolejna – po „Nieustraszonym 2000” – wariacja na temat kultowego serialu, która okazała się klapą na całej linii. Głównie dlatego, że z oryginałem miała niewiele wspólnego. Zrealizowana jako 90-minutowy film telewizyjny produkcja miała być zaczątkiem nowego serialu stacji NBC, częścią wybuchowego pasma programowego Action Pack, w którym znalazły się m.in. filmowe Herkulesy z Kevinem Sorbo czy seria TekWar oparta na książkach napisanych przez Williama Shatnera. Dziś niemal całkowicie zapomniany „Rycerz 2010” jest raczej ciekawostką, pamiątką z czasów, kiedy telewizyjni producenci wpadali na dziwne pomysły. Wszystko po to, by jakoś utrzymać uwagę widza.

Akcja „Rycerza 2010” toczy się 13 lat temu, w świecie, którym rządzą wielkie korporacje. Główny bohater to Jake McQueen: przemytnik o mentalności rewolwerowca, który zwraca na siebie uwagę wpływowego Jareda. Ten ostatni chciałby, by Jake pracował dla niego. Aby przekonać Jake’a, wysyła do niego swoją ponętną podwładną: piękną Hannah. Namiętność wybucha między przystojnym przemytnikiem i kobietą w garsonce. W tle rozgrywa się osobisty dramat Jake’a, który chciałby odkryć prawdę o swym pochodzeniu. Ponieważ ma na to tylko 90 minut, fabuła mniej więcej w połowie rozłazi się w szwach i staje się chaotyczna. Gdzieś po drodze okazuje się, że Hannah wysłała swoją świadomość do cyberprzestrzeni, a kiedy ginie…fanom „Nieustraszonego” nie muszę wyjaśniać, jaką rolę ma do odegrania tutaj Hannah, a właściwie jej głos.

„Rycerz 2010” to film dziwny. Ma swoje momenty: np. bardzo dowcipne dialogi, kilka nieźle napisanych scen (występują w nich głównie ojciec Jake’a i jego brat), całość jednak dość szybko traci ikrę. Szkoda, bo chemia pomiędzy wcielającymi się w Jake’a i Hannah Richardem Josephem Paulem (Zack Stone z „Oblivionów” i Van Helsing z „Vampirelli”) oraz Hudson Leick (doskonała Callisto z „Xeny: wojowniczej księżniczki” i serialu „Herkules”) jest niezaprzeczalna. Fajnie się ogląda tych dwoje na ekranie i pomimo siermiężności realizacyjnej ich historia miłosna naprawdę porusza rzadko strojoną czułą strunę mojej duszy. „Rycerza 2010” wyreżyserował Sam Pillsbury, który zrobił kilka lat wcześniej świetne „Into The Badlands”: westernową antologię podlaną odrobiną szaleństwa.