"Ciemne wody", reż. Mariano Baino, rok prod. 1993, plakat

Ponownie 15 klimatycznych (i nieoczywistych) horrorów na Halloween

Halloween nadciąga, w związku z tym, jak co roku polecam 15 nieoczywistych horrorów, które można odpalić w ten wyjątkowy wieczór. Wybieram z tych, które miałam okazję obejrzeć w ciągu minionych 12 miesięcy. Oraz takich, które nie zmieściły się w poprzednich zestawieniach.

„Ciemne wody” („Dark Waters”), 1993, reż. Mariano Baino

Cudownie obskurny, anglojęzyczny (ale produkcji włoskiej) horror nunsploitation nakręcony w Ukrainie. Inspiracje czerpie pełnymi garściami z prozy Lovecrafta, a po premierze zachwyceni krytycy porównywali „Ciemne wody” do najlepszych dzieł Dario Argento i Lucio Fulciego. Akcja toczy się na małej wyspie, na której od wieków wznosi się podejrzany klasztor. W strugach deszczu przypływa na nią Elizabeth bo pragnie odkryć tajemnicę swojego pochodzenia. Do siódmego roku życia wychowywała się w tym klasztorze, jej matka zmarła przy porodzie, a ojciec na łożu śmierci wymógł na niej obietnicę, że nigdy tam nie pojedzie. Jak się okazuje – nie bez powodu. Zakonnice niewiele mają wspólnego z Bogiem, Elizabeth zostaje odcięta od świata i pozostaje jej kluczenie po katakumbach w poszukiwaniu odpowiedzi. Klimatyczne, pięknie nakręcone i naprawdę straszne. Baino nie nakręcił już później nic ciekawego (dziwne, w 1993 r. wróżono mu wielką karierę), a grająca Elizabeth Louise Salter wystąpiła potem w epizodycznej roli w „Wywiadzie z wampirem”. Trzeba znać.

„Ciemne wody”, reż. Mariano Baino, rok prod. 1993, kadr z filmu

„Drapieżne żądze” („Tomcat: Dangerous Desires”), 1993, reż. Paul Donovan

„Drapieżne żądze” właściwie balansują – czasami niepewnie – na granicy oglądalności. Fabularnie film Paula Donovana przypomina wspaniałą produkcję „Ludzie-koty” z Nastassją Kinsky i Johnem Heardem, na poziomie realizacji to jednak zwykła produkcja klasy B. Głównym bohaterem „Drapieżnych żądz” jest seksowny tancerz Tom (niezły w tej roli, pełen kociego wdzięku Richard Grieco). Film otwiera scena seksu: Tom uprawia go z piękną doktor Jackie. Nagle słyszą brzęk rozbijanego szkła i do domu wdzierają się włamywacze. Tom nie czuje strachu i zastrasza ich swoim martwym spojrzeniem i gołym torsem. Okazuje się, że jego opanowanie to efekt eksperymentu, który wcześniej przeprowadziła na nim doktor Jackie. Nieuleczalnie choremu Tomowi wszczepiła kocie geny i teraz on powoli zamienia się w drapieżnika: namiętnego, śmiertelnie niebezpiecznego i wyzutego ze skrupułów.

WIĘCEJ O FILMIE

„Drapieżne żądze”, reż Paul Donavan, rok prod. 1993, plakat

„Części ciała” („Body Parts”), 1991, reż. Eric Red

Jeden z lepszych horrorów lat 90. I jeden z nielicznych filmów wyreżyserowanych przez Erika Reda, scenarzystę niezapomnianego „Autostopowicza” z Rutgerem Hauerem czy „Blisko ciemności” z Lance’em Henriksenem i Jenny Wright. „Części ciała” („Body Parts”) to groteskowe, miejscami brawurowe cacko, które w roku premiery – a więc 1991 – nie zrobiło na krytykach specjalnego wrażenia, poniosło też sromotną klęskę w kinach, ostatecznie jednak przetrwało próbę czasu i dziś dostarcza naprawdę sporo frajdy. Jeśli ktoś oczywiście lubi makabrę, lejącą się strumieniami krew i czarny humor. Jeff Fahey gra tu faceta, któremu po wypadku przeszczepione zostaje ramię zdegenerowanego mordercy. Część ciała zaczyna żyć własnym życiem. W tle jak zawsze znakomity Brad Dourif.

WIĘCEJ O FILMIE

„Części ciała”, reż. Eric Red, rok prod. 1991, kadr z filmu, IMDB

„Pełzający strach” („Lurking Fear”), 1994, reż. C. Courtney Joyner

Efektowne i z ikrą. „Pełzający strach” to horror w reżyserii C. Courtneya Joynera, scenarzysty m.in. „Więzienia” z młodym Viggo Mortensenem czy „Klasy 1999”. I jednocześnie – adaptacja opowiadania H.P. Lovecrafta, kolejna w dorobku studia Full Moon Features, którego szef Charles Band ściśle współpracował z królem ekranowych wersji prozy „Samotnika z Providence”, zmarłym niedawno Stuartem Gordonem. Tu wspomnę jeszcze o kolejnej adaptacji tego samego opowiadania. Powstała w 1997 r. „Hemoglobina” z Rutgerem Hauerem w jednej z głównych ról od „Pełzającego strachu” jest znacznie bardziej przerażająca i klimatyczna. Być może dlatego, że film Joynera ma w sobie zbyt wiele z kina akcji, a za mało z atmosferycznego kina grozy. Główne role grają za to legendy horroru – Ashley Laurence i Jeffrey Combs.

WIĘCEJ O FILMIE

„Pełzający strach”, 1994, reż. C. Courtney Joyner, kadr z filmu

„Władca iluzji” („Lord of Illusions”), 1995, reż. Clive Barker

Trzeci i na razie ostatni film wyreżyserowany przez Clive’a Barkera, brytyjskiego księcia grozy, który odcisnął swoje piętno na literackim i filmowym horrorze tworząc m.in. „Hellraisera” czy „Nocne plemię”. Podobnie jak poprzednie filmy Barkera, „Władca iluzji” („Lord of Illusions”) jest oparty o jego prozę. A konkretnie na opowiadaniu „Ostatnia sztuczka” ze zbioru „Księgi krwi” choć Barker wprowadził nieco zmian w filmowej wersji. „Władca iluzji” z 1995 r. to horror neo-noir, mieszanka, która z łatwością mogła Barkerowi wybuchnąć w twarz, gdyby źle odmierzył jej składniki. Barker jednak – co oczywiste – zna swoją prozę najlepiej i właśnie dlatego tak się nie stało. Choć „Władca iluzji” może być dla fanów kina grozy rozczarowującym seansem. Nie o strach bowiem tu najbardziej chodzi. A i co? Warto sprawdzić.

WIĘCEJ O FILMIE

„Władca iluzji”, reż. Clive Barker, rok prod. 1995, okładka wyd. Blu-ray

„Mania prześladowcza” („Haunting Fear”), 1991, reż. Fred Olen Ray

„Mania prześladowcza” powstała w sześć dni. To historia Victorii Munroe (Brinke Stevens) młodej kobiety, która co noc przeżywa ten sam koszmar: umarła i została pogrzebana żywcem. Nie ufa swojemu lekarzowi, którego podejrzewa o to, że zamordował jej ojca, ufa natomiast swemu mężowi (Richardson) Terry’emu, który mało subtelnie zdradza ją z sekretarką i tylko czeka na chwilę, kiedy będzie mógł położyć łapy na jej pieniądzach. W dodatku ma dług u miejscowego gangstera, a pod jego domem parkuje stale auto detektywa Jamesa Trenta, podkochującego się w Victorii. Ta powoli osuwa się w szaleństwo. Uczta klasy B.

WIĘCEJ O FILMIE

„Mania prześladowcza”, reż. Fred Olen Ray, rok prod. 1990. okładka wydania Blu-ray https://makeflix.com/products/haunting-fear

„Elektroniczna ruletka” („Brainscan”), 1994, reż. John Flynn

Pod wpływem intrygującej reklamy Michael (Edward Furlong) odkrywa grę komputerową „Brainscan”, która szybko przejmuje kontrolę nad jego życiem. W grze przemienia się w psychopatycznego mordercę i obserwuje swoje zabójstwa z perspektywy pierwszej osoby. Kiedy grę wyłącza – a właściwie kiedy ona wyrzuca go ze swojego świata – orientuje się, że zabójstwa, które wydawały mu się jedynie wirtualne zostały popełnione w realnym świecie. I to najprawdopodobniej przez niego. W dodatku, do rzeczywistości Michaela przenika też wredny i szpetny Trickster, postać z gry, która zaczyna terroryzować Michaela i zmuszać go do popełniania kolejnych zbrodni.

WIĘCEJ O FILMIE

„Elektroniczna ruletka”, reż. John Flynn, rok prod. 1994, kadr z filmu

„Nocny anioł” („Night Angel”), 1990, reż. Dominique Othenin-Girard

Tytułową rolę gra tu Isa Jank, niemiecka aktorka o posągowej sylwetce i uderzająco pięknej twarzy. Jej Lilith szturmem bierze kalifornijski świat mody podbijając serca projektantów i menadżerów. Swoich kochanków morduje i zabiera im dusze, a opiera jej się jedynie Craig (Linden Ashby, późniejszy Johnny Cage z filmowej adaptacji gry „Mortal Kombat”). Zakochany w swojej dziewczynie Kirstie pozostaje głuchy na namiętne szepty Lilith. To właśnie on będzie musiał wysłać pięknego demona tam, gdzie jej miejsce – do piekła.

WIĘCEJ O FILMIE

„Nocny anioł”, reż. Dominique Othenin-Girard, rok prod. 1990, kadr z filmu

„Teksańska masakra piłą mechaniczną: Następne pokolenie” („Texas Chainsaw Massacre: The Next Generation”), 1995, reż. Kim Henkel

Nie umiem tego wyjaśnić, ale to moja ulubiona część legendarnej serii. Groteskowa, podszyta czarnym humorem, z brawurowymi kreacjami aktorskimi Matthew McConaugheya oraz Renée Zellweger (oboje byli w połowie lat 90. na początku kariery) i zwariowanymi, niemal slapstikowymi scenami stanowi dziś klasykę horroru. Doskonały slasher, który zasługuje na więcej miłości niż dostaje.

„Teksańska masakra piłą mechaniczną: Następne pokolenie”, reż. Kim Henkel, rok prod. 1995

„Drapieżcy” („Ravenous”), 1999, reż. Antonia Bird

Doskonały, niepokojący horror, czarna komedia i western w jednym. Akcja „Drapieżców” toczy się na amerykańskim pograniczu XIX w. Tchórzliwy kapitan John Boyd (Guy Pearce) cudem przeżywa bitwę i zostaje okrzyknięty bohaterem. Ma teraz objąć odcięty od cywilizacji fort w górach. Niestety, w okolicy dochodzi do kanibalizmu, a do fortu przybywa ekscentryczny pułkownik Ives (rewelacyjny Robert Carlyle), który ma wyczucie stylu, polot i…apetyt na ludzkie mięso. „Drapieżcy” czerpią z prawdziwych wydarzeń: historii Alfreda Peckera, trapera, który uciekł się do kanibalizmu by przeżyć oraz tragicznej historii „wyprawy Donnera”, której uczestnicy zjadali się nawzajem by przetrwać zimę w górach. Dzieło Bird to jeden z lepszych horrorów lat 90., a wspaniała ścieżka dźwiękowa – napisana przez Michaela Nymana i Damona Albarna – to rarytas dla kolekcjonerów. Uczta i lektura obowiązkowa.

„Drapieżcy”, reż. Antonia Bird, rok prod. 1999, kadr z filmu

„Upiór w operze” („Il fantasma dell’opera”), 1998, reż. Dario Argento

Włoska, dość campowa wersja słynnej powieści Gastona Leroux. Argento w roli pięknej śpiewaczki Christine obsadził córkę, Asię Argento, a w roli nieszczęśliwego Erica mieszkającego w podziemiach paryskiej opery znanego z „Czarnoksiężnika” Juliana Sandsa. Eric ma w tej wersji dyskusyjne relacje ze szczurami, a całość tchnie wspaniałym, gotyckim klimatem, który sprawia, że to jedna z ciekawszych ekranizacji klasycznej książki.

„Upiór w operze”, reż. Dario Argento, rok prod. 1998

„Bezlitośni zabójcy” („Silent Predators”), 1999, reż. Noel Nosseck

Bardzo kiepskie, bardzo tanie monster movie. Tak bardzo, że całkiem przyjemnie się to ogląda. O ile obniży się poprzeczkę na wysokość ściółki leśnej. Harry Hamlin („Zmierzch tytanów”) gra tu nowego szefa straży pożarnej w małym sennym miasteczku. Ledwo do niego przyjeżdża, lokalsów zaczyna nękać gigantyczny grzechotnik. W tle knuje Jack Scalia w roli podłego dewelopera, a główną rolę żeńską gra Shannon Sturges u nas najbardziej znana z serialu „Savannah”.

„Bezlitośni zabójcy”, reż. Noel Nosseck, rok prod. 1999, kadr z filmu

„Piszcz, jeśli wiesz, co zrobiłem w ostatni piątek trzynastego” („Shriek If You Know What I Did Last Friday the 13th”), 2000, reż. John Blanchard

Mało śmieszne, ale interesujące. To nieznana szerokiej publiczności parodia najpopularniejszych horrorów. Mniej zabawna niż „Straszny film”, ale też ma kilka – bardzo krótkich – dowcipnych momentów. Po pewnym liceum grasuje maniak inspirowany mordercą z serii „Krzyk” (pierwsza scena to parodia ikonicznej pierwszej sceny filmu Wesa Cravena), w roli dyrektora szkoły stylizowanego na Prince’a występuje niedawno zmarły raper Coolio, a na drugim planie pojawiają się też m.in. Kim Greist („Brazil”), Julie Benz („Dexter”) oraz Tiffani Thiessen („Słoneczny patrol”). Można obejrzeć i pobawić się w rozpoznawanie nawiązań do legendarnych slasherów.

Piszcz, jeśli wiesz, co zrobiłem w ostatni piątek trzynastego„, reż. John Blanchard, rok prod. 2000, kadr z filmu

„Vampirella”, 1996, reż. Jim Wynorski

Ekranizacja komiksu o seksownej wampirzycy. Film Wynorskiego powstał jako część telewizyjnego cyklu Roger Corman Presents emitowanego w połowie lat 90. przez kablówkę Showtime. Talisa Soto wciela się w tytułową bohaterkę – piękną wampirzycę usiłującą ocalić swoją planetę, Drákulon, na której krwiopijcy zadowalają się syntetyczną posoką. Była to długo wyczekiwania ekranizacja kultowego komiksu. Miała się za nią zabrać nawet legendarna wytwórnia Hammer Films, ostatecznie jednak na warsztat Vampirellę wziął Wynorski pod batutą Cormana. Nikt z zaangażowanych nie był z filmu zadowolony, jednak w pewnych wąskich kręgach „Vampirella” osiągnęła status kina kultowego.

WIĘCEJ O FILMIE

„Vampirella”, reż. Jim Wynorski, rok prod. 1996, mat. promocyjne

„Przeklęty kamień” („The Runestone”), 1991, reż. Willard Carroll

Horror przygodowy z przepiękną Joan Severance w głównej roli. To nie Krzysztof Kolumb jako pierwszy dotarł z Europy do Ameryki, a Wikingowie. A właściwie – Nordowie. Co robili tak daleko od domu? Oczywiście – chcieli się czegoś pozbyć. Pokrytego runami głazu, dookoła którego kręci się fabuła „Przeklętego kamienia”, filmu z 1991 r. w reżyserii Willarda Carrolla („Gra w serca”, „Marigold”). Scenariusz oparty jest o niewydaną nigdy dużym nakładem powieść Marka E. Rogersa, który historię o Ragnarok, mrocznym proroctwie, rozgrywającą się w Pensylwanii napisał jeszcze w liceum. Co zresztą widać, ale nie jest to akurat zarzut. „Przeklęty kamień” ma sporo uroku, niezłe efekty specjalne i bezpretensjonalny klimacik.

WIĘCEJ O FILMIE

„Przeklęty kamień”, reż. Willard Carroll, rok prod. 1991, kadr z filmu